Adwokat z Werony chce wysłać Berlusconiego na Tahiti
Adwokat z Werony postanowił ułatwić Silvio Berlusconiemu wywiązanie się ze złożonej niedawno obietnicy, że jeśli przegra kwietniowe wybory, pożegluje na Tahiti. Po co premier ma za to sam płacić, sfinansujmy mu ten rejs - zaapelował mecenas do rodaków, ogłaszając zbiórkę pieniędzy na ten cel.
09.02.2006 | aktual.: 09.02.2006 18:16
Agencja ANSA informuje, że adwokat Guariente Guarienti rozlepi w piątek w Weronie plakaty z hasłem "Wyślijmy go na Tahiti", nawołujące do złożenia się na rejs szefa rządu, i to tylko w jedną stronę. Guarienti poinformował, że zaproponuje Berlusconiemu pobyt w najlepszym hotelu w całej Polinezji, gdzie - jak podkreślił - "może zabawiać siebie i innych swoimi piosenkami".
Guarienti przyznał, że na osobliwy pomysł zbiórki pieniędzy na wakacje dla najbogatszego Włocha wpadł po tym, gdy premier oświadczył: Jeśli przegram wybory, popłynę pięknym jachtem na Tahiti, dziękując mojej szczęśliwej gwieździe, że oszczędziła mi dalszej odpowiedzialności.
Uważam, że to głęboko niesprawiedliwe, że premier miałby popłynąć na własny koszt po wydarzeniu, które uszczęśliwi nas znacznie bardziej niż jego samego - dodał z ironią adwokat z Werony, polityk małej partii postchadeckiej. Całkiem serio zaś zapewnił, że wszystkie zebrane pieniądze przekaże na cele dobroczynne.
Sylwia Wysocka