Adwokat: Jędruch nie przyznaje się do winy, chce wyjaśniać
Podejrzany o oszustwa i wyłudzenia na kwotę blisko 430 mln złotych były szef Colloseum Józef Jędruch nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Zgodził się na ekstradycję z Izraela, aby złożyć wyjaśnienia - powiedział dziennikarzom adwokat podejrzanego, mec. Tomasz Pawyza.
We wtorek, kilka godzin po ekstradycji, Jędruch trafił do aresztu śledczego w Katowicach. Wciąż obowiązuje wydana w marcu 2002 r. decyzja katowickiego sądu o aresztowaniu go. Będzie przesłuchany w najbliższych dniach, gdy prokuratura zapozna się z przesłaną z Izraela dokumentacją. Wówczas też formalnie usłyszy nowe zarzuty.
"Po pierwsze, pan Jędruch z własnej inicjatywy poddał się ekstradycji, nie został zmuszony do takiego działania. Po drugie, zawsze wyrażał i nadal wyraża wolę wyjaśnienia sprawy. Ponieważ nie uzyskał listów żelaznych, nie było innej możliwości szybszego dostania się do Polski, przed organa wymiaru sprawiedliwości, jak poddanie się dobrowolnej ekstradycji" - powiedział we wtorek dziennikarzom w Katowicach mec. Pawyza.
Dodał, że dobrowolna ekstradycja, niechęć do ukrywania się, a także chęć wyjaśnienia sprawy to okoliczności, które w przyszłości mogłyby zostać uwzględnione przy ewentualnej zamianie aresztu na innych środek zapobiegawczy dla Jędrucha. Zapowiedział, że jeśli będą uzasadniające to okoliczności, będzie zabiegał o uchylenie aresztu. Nie chciał przesądzać, kiedy mógłby złożyć taki wniosek.
"Areszt jest środkiem wyjątkowym. Twierdzę, że jeżeli pan Jędruch dobrowolnie poddał się ekstradycji, nie ma żadnych okoliczności świadczących o tym, że zamierza unikać odpowiedzialności, więc myślę, że nie ma tu również potrzeby stosowania przez dłuższy okres czasu tymczasowego aresztowania" - powiedział mec. Pawyza.
Przypomniał, że Jędruch nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i zapowiedział "skuteczną" linię obrony, nie zdradził jednak szczegółów. Wyraził wątpliwość co do jednoznaczności zgromadzonych w tej sprawie dowodów, co - jego zdaniem - daje pole do obrony. Jędruchowi grozi do 10 lat więzienia. Oprócz podejrzenia wielomilionowych oszustw ciąży na nim także m.in. zarzut przerabiania dokumentów.
Mecenas dodał, że nie zna żadnego politycznego wątku sprawy (w wywiadach prasowych Jędruch, starający się wówczas o wydanie listu żelaznego, mówił m.in. o finansowaniu kampanii wyborczej SLD, napisał też list otwarty do premiera), a jego ewentualne pojawienie się w wyjaśnieniach pozostawił woli podejrzanego.
Pawyza powiedział, że jeszcze nie kontaktował się ze swoim klientem. Zobaczy się z nim w piątek, w trybie zwykłego widzenia, aby przedyskutować linię obrony. Powiedział też, że nie wie, gdzie przebywa inny poszukiwany listem gończym członek kierownictwa Colloseum Piotr Wolnicki. Zapewniał, że nie kontaktował się z nim.
Jędruch i Wolnicki uciekli w marcu ubiegłego roku, gdy katowicki Sąd Okręgowy postanowił ich aresztować. Byli ścigani listami gończymi. W lipcu 2003 Jędrucha zatrzymano w izraelskim mieście Jaffa. Wolnicki jest ostatnią osobą poszukiwaną w sprawie Colloseum, w której podejrzanych jest już 29 osób.