Adwokaci: nie chcemy połączenia z radcami prawnymi!
Najcięższe argumenty - niekonstytucyjności i niecelowości, wytaczają adwokaci przeciw planowi likwidacji odrębnych samorządów adwokackiego i radców prawnych, a w to miejsce powołania nowej adwokatury, czego chce resort sprawiedliwości. Radcowie (a jest ich trzy razy więcej niż adwokatów), nie są przeciw, ale też mają uwagi.
26.12.2009 | aktual.: 26.12.2009 12:39
Publiczna dyskusja trwa odkąd zaprezentowano założenia do projektu "Ustawy o zawodzie adwokata", która miałaby zastąpić Prawo o adwokaturze i ustawę o radcach prawnych. Deklarowanym przez autorów celem projektu jest "zreformowanie adwokatury w taki sposób, by uczynić z niej instytucję dostosowaną do zmian, jakie w ostatnim ćwierćwieczu dokonały się w międzynarodowym i europejskim systemie społeczno-politycznym", a jednocześnie "instytucję silną i niezależną - taką, która będzie w stanie sprostać wyzwaniom i zagrożeniom dla praworządności".
Izb adwokackich miałoby być 11 - tyle co okręgów sądów apelacyjnych. Obecnie są 24 okręgowe izby adwokackie i 19 izb radcowskich. Zmianie ma też ulec model odpowiedzialności dyscyplinarnej członków samorządu adwokackiego. Ich rzecznik dyscyplinarny miałby na czas kadencji zawieszać pełnienie funkcji adwokackiej, by zajmować się tylko prowadzeniem "dyscyplinarek". Sąd dyscyplinarny w adwokaturze miałby tylko jedną instancję - od jego wyroku można byłoby się odwołać do sądu apelacyjnego.
Zasady kształcenia zawodowego w nowej adwokaturze miałyby według projektu zakładać, że aplikanci będą znać cały program szkolenia z wszystkich 14 gałęzi prawa, bo dziś aplikant w istocie nie wie, z czego może być pytany na kolokwiach zaliczeniowych. Szkolenia mogłyby się odbywać w ramach e-learningu, ale mieć charakter praktyczny, warsztatowy.
Resort chce, by sprawy przejmowania majątku obu korporacji oraz władz w nowej adwokaturze regulowała osobna ustawa przejściowa, zakłada się też czasowy "parytet" we władzach (adwokatura liczy niecałe 10 tys. członków, radców jest około 30 tysięcy).
Najwyższe władze adwokatury i radców prawnych nie wyraziły wprawdzie sprzeciwu wobec takiej propozycji zmiany, ale reprezentanci obu samorządów wyrażają się o nim sceptycznie, pytając jaki właściwie interes publiczny przemawia za tym, by łączyć oba zawody bez ich zgody. Kością niezgody między korporacjami jest m.in. to, że radcowie prawni mogą pracować na etat - czego nie wolno adwokatom.
Nie ma też propozycji rozstrzygnięcia kwestii prawnej - jaka jest możliwość spowodowania, by kilkadziesiąt osób prawnych, jakimi są izby adwokackie i radcowskie, połączyły swe majątki w jeden, jeśli nie wyrażą na to zgody.
O problemach z uzyskaniem tej zgody świadczą uchwały podejmowane w ostatnim czasie przez okręgowe izby adwokackie z całego kraju, które zarzucają projektowi utworzenia nowej adwokatury niekonstytucyjność i niecelowość; dopatrują się w nim wręcz chęci szkodzenia adwokaturze przez państwo, które nierzadko jest ich przeciwnikiem procesowym. Okręgowa Rada Adwokacka w Siedlcach uznała, że projekt jest arbitralną oceną wizji zawodu dokonaną przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości "bez praktycznej znajomości tak pryncypiów wykonywania zawodu adwokata, jak i realiów z jakimi na co dzień stykają się adwokaci". "Projekt powstał bez jakiejkolwiek konsultacji społecznej. Nie uznaje dialogu zainteresowanych a jest wyłącznie środkiem do uzyskania określonych celów politycznych" - napisali.
Adwokaci z ORA w Olsztynie uznali, że projekt "zmierza do osłabienia adwokatury i ograniczenia jej niezależności, dąży do rozmycia jej dotychczasowych, sprawnie działających struktur, majątku, tradycji i niezaprzeczalnych historycznych osiągnięć. Pod płaszczykiem populistycznych deklaracji ministerialny projekt prowadzi w istocie do przekształcenia adwokatury w bezkształtną masę prawnych usługodawców" - uważają. Ich zdaniem, "wbrew szumnym zapowiedziom i gołosłownym deklaracjom, zasadniczym skutkiem wprowadzenia nowych uregulowań będzie ograniczenie samorządności adwokatury, oderwanie jej od tradycji, etosu oraz ponad dziewięćdziesięciu lat doświadczeń".
Za niekonstytucyjne adwokaci uznali zmianę modelu sądownictwa dyscyplinarnego - ich zdaniem, władza państwowa zbyt głęboko wkracza w domenę samorządu, czym narusza zagwarantowaną konstytucyjnie samorządność zawodową adwokatów.
"Sztuczne dążenie do połączenie zawodów adwokata i radcy prawnego nie uwzględnia faktu, iż w chwili obecnej istnieje możliwość pełnego i swobodnego przepływu pomiędzy tymi zawodami, wzajemne wpisy na listy dokonywane są bez jakichkolwiek przeszkód, co umożliwia swobodny wybór tego z samorządów zawodowych, który w subiektywnym odczuciu zainteresowanego najpełniej realizuje jego aspiracje i oczekiwania" - stwierdzili.
Adwokaci z Białegostoku "kategorycznie sprzeciwiają" się próbie likwidacji istniejących struktur adwokackich, w tym likwidacji małych izb adwokackich. Podobne głosy sprzeciwu płyną też z innych małych izb, które nie chcą tracić na znaczeniu w nowej, kilka razy większej strukturze samorządowej - gdy adwokatów będzie 40 tysięcy.
"Projekt narusza konstytucję, przewidując likwidację samorządów utworzonych na podstawie Konstytucji oraz pozbawienie własności przysługującej samorządom utworzonym i działającym zgodnie z przepisami prawa - zarówno własności przysługującej Naczelnej Radzie Adwokackiej, jak i Izbom Adwokackim" - zauważyła ORA z Poznania.
Zdaniem poznańskich adwokatów, w projekcie nie proponuje się jakiegokolwiek rozwiązania najtrudniejszego obecnie problemu samorządowego - "sinusoidalnych przyjęć na aplikację w oparciu o niejednolite kryteria, które spowodowały duże utrudnienia w zakresie kształcenia aplikantów". W opinii ORA z Katowic, "faktyczne wcielenie tradycyjnego samorządu adwokackiego, działającego nieprzerwanie od 1919 r. i mającego wymierne zasługi dla kontynuacji państwowości i prawa polskiego - w szeregi korporacji radcowskiej, utworzonej w PRL dokładnie po to, by osłabić społeczne znaczenie wciąż w dużej części niezależnej duchowo i intelektualnie adwokatury polskiej, stanowiłoby oczywisty przejaw myślenia całkowicie 'ahistorycznego'".
"Zniszczenie samorządu 'starej adwokatury', i to jeszcze po 20 latach od odzyskania niepodległości w 1989 r., stanowiłoby nie tylko rażącą niesprawiedliwość historyczną, ale wręcz chichot historii, gdyż po wielu latach realizowałoby się cel, postawiony sobie przez prawodawstwo komunistyczne jeszcze na początku lat 60 XX w. Warto przypomnieć, że głównym celem powołania instytucji radcy prawnego było ówcześnie utrudnienie uzyskiwania zarobku, zaś perspektywicznie całkowite zniszczenie samorządu adwokackiego jako instytucji, pojmowanej przez rządy Gomułki jako obca i nie dająca się organicznie wpasować w ramy tzw. społeczeństwa socjalistycznego" - przypomnieli.
Władze samorządów adwokackiego i radcowskiego zadeklarowały, że będą rozmawiać o szczegółach ewentualnego połączenia, które miałoby wejść w życie w 2011 r.
Wobec wagi problemu Krajowa Rada Radców Prawnych prowadzi konsultacje tej problematyki w całym środowisku radcowskim. Wypowiadać się mają na ten temat poszczególne izby radcowskie, zwołując Nadzwyczajne Zjazdy Okręgowych Izb Radców Prawnych. Na koniec zbierze się zjazd krajowy zwołany na 27 lutego 2010 r. Radcowie przeprowadzą też w swoim gronie reprezentatywne badanie socjologiczne. Uruchomili ponadto specjalny adres e-mail, by każdy zainteresowany radca mógł zgłosić swoją opinię na ten temat.
Prezes KRRP Maciej Bobrowicz podkreślił, że w żadnym przypadku nie będzie zgody jego, ani całego samorządu radców na ograniczenie wykonywania przez nich zawodu jako zatrudnionych na etatach oraz na ograniczenie liczby izb do 11. "To są propozycje, które bezpośrednio godzą w idee samorządności i szkodzą wszystkim radcom" - powiedział.
Iskierką nadziei może być jednak wspólna inicjatywa warszawskiej izby adwokackiej i radcowskiej, które wspólnie opracowały projekt kodeksu etycznego - ma być zaproponowany obu samorządom i przyjęty jako wspólna podstawa odpowiedzialności dyscyplinarnej.