Adrian Zandberg: Liroyowi trzeba przyznać jedno - idzie do wyborów z hasłem, a potem stara się je realizować. Za to ukłony
- Posłowi Liroyowi trzeba przyznać jedno - jest jednym z nielicznym polityków, którzy idą do wyborów z pewnym hasłem, a potem starają się je realizować. Za to ukłony - oznajmił w programie #dziejesienazywo Adrian Zandberg z partii Razem, komentując złożenie przez ugrupowanie Kukiz'15 projektu ustawy dotyczącego legalizacji leczniczej marihuany.
- To jest troszeczkę taki projekt ustawy z przymrużeniem oka. To, czego potrzebujemy w Polsce, to na serio zająć się polityką narkotykową. Skończyć z absurdalną sytuacją, w której mamy studentów łapanych ze skrętem w kieszeni, którzy potem mają z tego powodu problemy przez kolejne lata np. z zatrudnieniem i są wpychani w świat przestępczy - podkreślił Zandberg.
W jego ocenie, odpowiedzialna polityka narkotykowa polega na redukcji szkód, a nie na obsługiwaniu lęków. - To przede wszystkim wprowadzenie w Polsce rozwiązania, które obowiązuje w coraz większej ilości krajów na świecie, czyli wyznaczenia niewielkich dawek marihuany, których posiadanie nie jest penalizowane; które nie służą do tego, że ktoś prowadzi handel, a są konsumowane - wyjaśnił.
Zandberg podkreślił, że rozmawianie na serio, to nie skupianie się na wycinku, tylko próba zaprojektowania polityki, by faktycznie redukowała szkody, a nie tworzyła fikcję prawną zwalczania zjawiska.
- Wobec tego konkretnego projektu Kukiz'15 - bylibyście za czy przeciw? - pytał prowadzący program, Michał Kobosko.
- W przypadku, kiedy mamy do czynienia z tym, że dana substancja jest dopuszczona do obiegu medycznego, to oczywiście nie ma co robić jakichkolwiek problemów ludziom, którzy potrzebują jej ze względów zdrowotnych, np. żeby redukować negatywne efekty chemioterapii. To są to rzeczy oczywiste i nie ma powodu, żeby ten dostęp był blokowany - podkreślił Zandberg.