Administracja USA próbuje ratować bliskowschodni plan pokojowy
Rząd USA stara się ratować "mapę drogową", czyli plan pokojowego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, zagrożony najnowszą eskalacją przemocy na Bliskim Wschodzie.
W czwartek, po zamachach terrorystycznych w Izraelu i izraelskich akcjach odwetowych przeciwko palestyńskim ekstremistom, sekretarz stanu Colin Powell telefonował do izraelskiego ministra spraw zagranicznych Silwana Szaloma i do jego palestyńskiego odpowiednika Marwana al-Muaszera, próbując przekonać ich do kontynuowania dialogu.
Powell powiedział, że nalegał na przywódców palestyńskich, by "twardo rozprawili się" z terrorystami z organizacji Hamas i Islamski Dżihad. W czwartek także doradczyni prezydenta Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice dzwoniła do przedstawicieli Izraela i Autonomii Palestyńskiej.
Prezydent Bush w środę potępił ataki terrorystyczne i wezwał do izolowania ekstremistycznych organizacji islamskich, m.in. przez odcięcie im dopływu funduszy.
Biały Dom zaznacza jednak - jak donosi czwartkowy "Washington Post" - że "na razie" nie planuje się, by prezydent bezpośrednio interweniował na rzecz ratowania procesu pokojowego. Dziennik zauważa, że Bush zareagował na nową falę przemocy "z rozmyślną ostrożnością".
Sugeruje też, że przyczyną tej powściągliwości jest obawa przed narażeniem się lobby proizraelskiemu w USA. Jego przedstawiciele w zawoalowany sposób skrytykowali bowiem prezydenta za to, że upomniał rząd izraelski za jego atak na przywódców Hamasu, który pociągnął za sobą ofiary cywilne.
Główna organizacja broniąca w USA interesów Izraela American- Israel Public Affrairs Committee (AIPAC) oświadczyła, że Izrael "musi i będzie zwalczać organizacje terrorystyczne" i działania takie "powinny być popierane przez USA", dopóki sama "Autonomia Palestyńska nie jest w stanie i nie chce wziąć na siebie tej odpowiedzialności".
Jeszcze ostrzej, choć też nie bezpośrednio, skrytykował Busha demokratyczny kongresman z Nowego Jorku Gary L. Ackerman w czasie przesłuchań w Kongresie na temat Bliskiego Wschodu.
"Jak możemy podejmować pewne akcje w odpowiedzi na terroryzm i potem mówić innym, którzy robią to samo, że to nie jest pomocne" - powiedział Ackerman. Poparł go kongresman Tom Lantos, mówiąc, że kiedy Palestyńczycy nie rozbrajają terrorystów, "Izrael nie ma innego wyjścia, niż użyć siły samemu".