Absurdalne tłumaczenie rzecznika ministerstwa. Lepiej wydać więcej, niż mniej
Lepiej wydać 30 tys. zł, a nie kilka tysięcy? Taką logikę przedstawił rzecznik Ministerstwa Zdrowia, tłumacząc, dlaczego lepiej było naradę kierownictwa zorganizować w hotelu, niż w ministerstwie. Bo w resorcie trzeba by zapłacić za catering i nadgodziny.
Politycy często robią głupie albo oburzające rzeczy. Czasami uchodzi im to na sucho, bo potrafią swoją głupotę zgrabnie wytłumaczyć. Nie zawsze muszą to umieć, ale od czego ma się rzeczników prasowych? Krzysztof Jakubiak z Ministerstwa Zdrowia zamiast pomóc swojemu szefowi, tylko pogorszył sprawę.
Chodzi o naradę kierownictwa Ministerstwa Zdrowia w hotelu Narvil pod Warszawą. Problem w tym, że hotel należy do rodziny Adamkiewiczów - właścicieli firmy Adamed, która produkuje leki i ich biznes jest zależny od decyzji ministerstwa. "Gazeta Wyborcza" opisała, że po weekendzie w hotelu do listy leków refundowanych dopisano 14 preparatów Adamedu.
Nawet zostawiając na boku potencjalny konflikt interesów, sprawa jest skandaliczna. Pomimo stale rosnącej administracji, rządzący coraz więcej wydają na zewnętrzne usługi. Od lat normą jest płacenie grubych pieniędzy firmom doradczym, które pomagają urzędnikom pisać ustawy. Słabo świadczy to o profesonalizmie naszej administracji.
Zobacz także: Ćwierć miliona osób przemaszerowało ulicami Warszawy
Teraz okazuje się, że naszym urzędnikom nie wystarczają też ogromne gmachy ministerstw. Czym wyróżnił się hotel Narvil? "O wyborze decydował termin i wyposażenie. Chodziło o salkę konferencyjną z nagłośnieniem w okolicach Warszawy" - tłumaczył rzecznik ministerstwa Krzysztof Jakubiak. To znaczy, że w Pałacu Paca, czyli siedzibie ministerstwa nie ma salki konferencyjnej z nagłośnieniem? Trudno w to uwierzyć.
Ale to nie koniec autokompromitacji pana rzecznika. - Takie wyjazdowe spotkanie służy temu, że odcięci od świata pracujemy w skupieniu do późnych godzin nocnych. Tu, w ministerstwie, praca się kończy [po południu]. Musielibyśmy angażować inne osoby związane z obsługą techniczną czy z cateringiem. A tam hotel jest przystosowany do pracy non stop - mówił Krzysztof Jakubiak cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
30 tys. zł zamiast kilku
Przypomnijmy, że ministerstwo miało zapłacić za naradę w hotelu 29 tys. zł. Taka kwota spokojnie wystarczyłaby na zamówienie cateringu, nawet tak wystawnego jak ten u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, i na zapłacenie nadgodzin pracownikom resortu. Dodatkowe koszty zapewne zamknęłyby się w kilku tysiącach, a nie w niemal 30. No chyba, że Ministerstwem Zdrowia rządzą sekretarki i konserwatorzy, a szefowie resortu boją się ich poprosić o zostanie dłużej. A dzięki temu, że po południu ministerstwo pustoszeje, panowie i panie z kierownictwa mieliby spokój i ciszę.
Rządzący, tak jak obiecywano na początku kadencji (dymisja Beaty Szydło tego nie unieważnia), powinni "słuchać i służyć". I szanować publiczne pieniądze. Oczywiście ministrowi Szumowskiego daleko do rozbijaczy limuzyn, ale 29 tys. zł to już spora kwota. Kierownictwo ministerstwa powinno się teraz zrzucić i te pieniądze po prostu oddać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl