Abp Sławoj Leszek Głódź o kontrowersyjnym artykule: zostałem pomówiony
Abp Sławoj Leszek Głódź oświadczył, że został "przesadnie pomówiony" w publikacjach prasowych na swój temat. "Każdy ma swoje słabości" - napisał. Według niego "wielka krzywda została wyrządzona przede wszystkim Kościołowi i Archidiecezji Gdańskiej".
28.03.2013 | aktual.: 28.03.2013 13:25
W tygodniku "Wprost" z 18 marca, w artykule "Cesarz Trójmiasta" podano, że metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź poniża podwładnych księży i ma kłopoty z alkoholem.
Oświadczenie metropolity w sprawie tego artykułu odczytał w czwartek w Archikatedrze Oliwskiej ks. infułat Stanisław Bogdanowicz w czasie mszy Krzyżma Świętego, podczas której tradycyjnie księża odnawiają swoje przyrzeczenia kapłańskie.
"Publikacje medialne zapoczątkowane przez tygodnik 'Wprost' (począwszy od dnia 18 marca 2013 r.) podważyły godność urzędu i mojej posługi biskupiej w Archidiecezji Gdańskiej. Dlatego czuję się w obowiązku podzielić się z duchowieństwem archidiecezji pasterskim odczuciem tej sytuacji" - czytamy w oświadczeniu abp. Głódzia przesłanym także PAP.
"Z otwartą przyłbicą staję przy Was Kapłani. Wiedzcie, że o całości sprawy poinformowałem osobiście Nuncjaturę Apostolską w Polsce, która jest organem Stolicy Apostolskiej. Jestem gotów na dialog z Wami" - napisał metropolita gdański.
Abp Głódź dodał, że jeśli któryś z duchownych "z różnych powodów nie chce lub uważa, że nie może tej drogi dialogu podjąć tu w Gdańsku", to może skorzystać z pośrednictwa nuncjusza apostolskiego. "Nuncjusz apostolski potwierdził mi, iż jest gotów przyjąć i ocenić wraz ze zwierzchnimi kompetentnymi władzami kościelnymi każdą Waszą uwagę, skargę czy zarzut. Możecie to zrobić osobiście, czy też na piśmie" - napisał arcybiskup.
"Od naszego dialogu tutaj w archidiecezji i od decyzji kompetentnej władzy zwierzchniej, nie zaś od samosądów, zależy droga naszego wspólnego posługiwania" - podkreślił metropolita.
Odnosząc się do publikacji prasowych, hierarcha zauważył, że "wiele wskazuje, że pomagali w tym niektórzy z naszych kapłanów". "Niestety szukali oni rozwiązań poza praktyką właściwą Kościołowi. Wybrali sposób najgorszy z możliwych - samozwańczy sąd na łamach prasy (...) przebaczam i proszę o to samo, jeśli ktoś uważa, że moim postępowaniem go skrzywdziłem" - oświadczył abp Głódź.
"Wprost" opisał przypadek jednego z byłych kapelanów metropolity. "Arcybiskup budził go w nocy, pijany, i kazał grać na akordeonie do tańca. Podczas pijackich biesiad wysyłał go do miasta na poszukiwania odpowiedniego gatunku kiełbasy, kazał nalewać alkohol, krzycząc: 'Co ty, k..., nawet nalać nie potrafisz!'. Rano na kacu wzywał go, żądając 'actimelka' i krzycząc: 'Bądź moim actimelkiem!'. Upokarzał, wyzywał go, pomstował na jego rodzinę przy swoich gościach, często słynnych politykach różnych opcji" - napisał "Wprost".
Następnego dnia po publikacji tygodnika na stronie internetowej kurii ukazało się oświadczenie duchowieństwa Archidiecezji Gdańskiej, w którym kapłani wyrażali protest i oburzenie z powodu "tak skandalicznego tekstu" skierowanego przeciwko osobie metropolity gdańskiego.
Autorami oświadczenia byli: wikariusz generalny ks. infułat Stanisław Bogdanowicz, kanclerz kurii ks. Grzegorz Świst oraz "w imieniu duchowieństwa Archidiecezji Gdańskiej" dziekani 24 dekanatów archidiecezji.