Abchazja: UE nie chroni nas przed terrorystami
Prezydent separatystycznej Abchazji
Siergiej Bagapsz oskarżył obserwatorów UE o to, że "nie
są w stanie" zapewnić bezpieczeństwa po wycofaniu się wojsk
rosyjskich.
28.10.2008 | aktual.: 17.12.2008 12:44
Po wycofaniu się sił rosyjskich ze strefy bezpieczeństwa na terytorium Gruzji sytuacja na granicy abchasko-gruzińskiej poważnie się pogorszyła. Musimy z przykrością powiedzieć, że obserwatorzy Unii Europejskiej nie są w stanie położyć kres akcjom terrorystycznym strony gruzińskiej i zapewnić bezpieczeństwa w regionie - oświadczył Bagapsz.
Poinformował jednocześnie, że pobliżu granicy z Gruzją zostały rozmieszczone dodatkowe jednostki sił abchaskich.
Wokół dwóch separatystycznych regionów gruzińskich - Osetii Południowej i Abchazji - po sierpniowej wojnie Rosji z Gruzją, panuje napięta sytuacja.
W sobotę w Gruzji, w pobliżu granicy z Abchazją, w wyniku eksplozji bomby zginęły dwie osoby, a jedna została ranna.
Według Bagapsza w niedzielę wieczorem siły gruzińskie ostrzelały pozycje abchaskie i rosyjskie na moście na rzece Inguri. Żołnierze abchascy i rosyjscy odpowiedzieli ogniem.
Separatyści abchascy i Rosja z jednej strony, a Gruzja - z drugiej oskarżają się wzajemnie o naruszanie zawieszenia broni po sierpniowym konflikcie.
Obserwatorzy UE od 1 października patrolują na terytorium Gruzji strefy wzdłuż granic z Osetią Południową i Abchazją. Oba te regiony Rosja uznała we wrześniu za niepodległe państwa.