Abaszydze: nie wyjadę z Adżarii
Przywódca wchodzącej w skład Gruzji
autonomicznej Adżarii Asłan Abaszydze oznajmił w środę wieczorem w
telewizji, że nie zamierza wyjeżdżać ze swej republiki. Nie
sprecyzował jednak, czy poda się do dymisji, czy też ma zamiar
walczyć o zachowanie władzy.
05.05.2004 | aktual.: 05.05.2004 20:22
"Nie zamierzam opuszczać Adżarii" - powiedział Abaszydze rządzący autonomią od roku 1991 w niespełna kilkadziesiąt minut po ogłoszeniu przez gruzińskiego prezydenta Michaiła Saakaszwilego przejęcia władzy nad Adżarią i wprowadzenia w niej tymczasowo rządów prezydenckich.
Abaszydze powiedział, że czeka na przyjazd do Batumi rosyjskiego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Igora Iwanowa, z którym chce omówić sposoby "wyjścia z sytuacji kryzysowej".
Prezydent Saakaszwili ogłosił w środę, że jeżeli Abaszydze dobrowolnie odejdzie, to będzie mógł czuć się bezpiecznie. "Gotów jestem dać gwarancje bezpieczeństwa Abaszydzemu i jego bliskim na terytorium Gruzji lub umożliwić mu wyjazd do któregokolwiek kraju, jeżeli dobrowolnie i bez żadnych ekscesów poda się do dymisji" - powiedział gruziński lider.
Dodał przy tym, że proponował Rosji i Stanom Zjednoczonym udzielenie azylu adżarskiemu przywódcy. Odpowiedzi - jak twierdzi - nie dostał, zapewnił jednak, że ani od jednego, ani od drugiego kraju Tbilisi nie będzie żądać ekstradycji Abaszydzego.
Tymczasem z doniesień gruzińskich mediów wynika, że sytuacja na ulicach Batumi jest już niemal całkowicie pod kontrolą przeciwników Abaszydzego, których tłum urósł do kilku tysięcy i na których stronę miała przejść policja.
Opozycyjny ruch "Nasza Adżaria" twierdzi nawet, że na lotnisku w Batumi na Abaszydzego czeka samolot, którym w wypadku przegranej zamierza on uciec z republiki.