90 osób w szpitalu po zatruciu tlenkiem węgla w Kwidzynie
90 pracowników Warmińskich Zakładów Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kwidzynie trafiło do szpitali z powodu zatrucia czadem; nie ma zagrożenia ich życia - podał rzecznik wojewody pomorskiego Roman Nowak. Prokuratura wszczęła śledztwo, które wyjaśni przyczyny wypadku.
26.02.2013 | aktual.: 26.02.2013 15:55
- Bezpośrednio po wypadku do miejscowego szpitala przewieziono 68 osób, które poddane zostały badaniom. Indywidualnie do szpitala zgłosiły się 22 osoby. Większość uskarżała się na bóle głowy. Stan wszystkich poszkodowanych ulega poprawie, nie ma zagrożenia dla życia - poinformował rzecznik wojewody.
Część poszkodowanych przetransportowano do szpitali: w Iławie (8 osób), Grudziądzu (20), Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni (2), Prabutach (4), Sztumie (4), Starogardzie Gd. (7), Malborku (13). W szpitalu w Kwidzynie pozostały 32 osoby.
Nowak poinformował, że część pacjentów została już wypisana z tych szpitali, a większość wróci do swoich domów dziś w godzinach popołudniowych lub wieczornych.
Poszkodowani zostali wszyscy pracownicy nocnej zmiany. Do zdarzenia doszło po godzinie 2 w nocy.
Dyżurny stanowiska kierowania Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kwidzynie, st. ogniomistrz Sławomir Kłosiński poinformował rano, że przyczyną zatrucia były prawdopodobnie spaliny z wózków widłowych używanych w hali. Powiedział, że poszkodowani uskarżali się na bóle głowy i nudności.
Dodał, że strażacy na początku akcji stwierdzili w hali stężenie tlenku węgla na poziomie 225 ppm. Dopuszczalne stężenie tlenku węgla wynosi 26 ppm, a chwilowe dopuszczalne stężenie tlenku węgla to 158 ppm.
Szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie Piotr Jankowski poinformował, że wszczęte zostało śledztwo dotyczące narażenia życia lub zdrowia wielu osób w wyniku rozprzestrzenienia substancji trujących. Za przestępstwo to grozi od roku do 10 lat więzienia.
Jankowski powiedział, że już wstępne oględziny miejsca zdarzenia wykazały wiele nieprawidłowości.
- Trzy wózki widłowe, które wyglądają jak z epoki późnego Gierka, są zasilane gazem propan butan, gdy tymczasem - co już udało się ustalić - Sanepid nakazał wcześniej, aby były napędzane przez akumulatory. Poza tym, w hali, gdzie temperatura powietrza ma minus 20 stopni Celsjusza, stan wentylacji jest bardzo zły - ocenił prokurator.
Powiedział też, że wszyscy pokrzywdzeni muszą być przesłuchani. - Przesłuchanie obejmie też oczywiście kierownictwo zakładu i osoby odpowiedzialne za jego funkcjonowanie - dodał.
Do godz. 10 hala zakładu była wyłączona z użytku, trwało jej wietrzenie i monitorowanie poziomu tlenku węgla.
- Jest jeszcze tak duże stężenie tlenku węgla, że policjanci nie mogą wejść do środka i wykonywać swoich czynności - mówiła rano rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Kwidzynie Bożena Schab.
Pełnomocnik zarządu spółki Pamapol S.A., która jest właścicielem zakładów w Kwidzynie, Marcin Anaszewicz powiedział rano, że produkcja w zakładach została wstrzymana do odwołania. Dodał, że zgodnie ze standardową procedurą przedstawiciele spółki sprawdzają, jaki jest stan pracowników przebywających w szpitalach i czy rodziny poszkodowanych czegoś nie potrzebują. W kwidzyńskich zakładach pracuje ok. 300 osób.
Kwidzyńskie zakłady na swej stronie internetowej informują, że są największym w kraju producentem groszku zielonego, który stanowi główny produkt wśród wytwarzanych w zakładzie mrożonek i konserw.