888
Niewielu spodziewało się tak świeżej i potężnej dawki muzyki. Długo oczekiwana płyta Tymoteusza pokazuje, że muzycy 2 Tm 2,3 są w szczytowej formie.
18.09.2006 14:14
To mogła być zwykła płyta urodzinowa. Kapela powstała 10 lat temu. Gdy rozmawialiśmy przed dekadą, muzycy właśnie zachłysnęli się Dobrą Nowiną. Nie byli pewni, czy wytrwają we wspólnocie Kościoła. Wytrwali. To największy dowód na prawdziwość ich drogi.
Aż sześć lat musieliśmy czekać na premierowe piosenki. Wprawdzie Tymoteusz uraczył nas dwa lata temu albumem „Propaganda Dei”, ale był to jedynie akustyczny projekt zawierający zmienione wersje starych numerów. Trochę bałem się, że tak mogą wyglądać kolejne płyty.
Większość zespołów odcina kupony od tego, co zrobiła przez lata. Tak znani muzycy jak Budzyński, Friedrich, Malejonek, Żyzelewicz czy Broda mieliby do tego prawo i mogliby serwować odgrzewane kotlety. A jednak zaskoczyli. Przypomnieli sobie swoje muzyczne korzenie i zamiast owijać w bawełnę, zagrali świeży, drapieżny materiał. Czapki z głów. Sporo punka („Biada”, tytułowe „888”, czy rewelacyjny, momentalnie wpadający w ucho Psalm 108), ale i melodii (zwłaszcza śpiewanych przez Darka Malejonka), potężne jak czołg apokaliptyczne „Słowo”. Porywający materiał. Po raz pierwszy przekonała się o tym publiczność festiwalu Song of Songs. Poszedłem na koncert z „pewną taką nieśmiałością”. Kapela zagrała nowe numery i... zamurowało mnie. Muzyka porażała świeżością, zadziornością, dynamiką. Gdy Budzyński śpiewał „Biada, Babilon upada”, po plecach przechodziły dreszcze. Podobnie było na koncercie w Wołczynie czy na Woodstocku. Zaczarowana ścianą dźwięku i psalmami publiczność nie chciała puścić muzyków ze sceny.
To ostra płyta. Próbowałem posłuchać starego koncertu Siekiery z Jarocina, ale nie wytrzymał próby czasu. Przy „trzech ósemkach” brzmiał bardzo łagodnie. A same intrygujące 888? Co to takiego? To gematryczny odpowiednik greckiego imienia Jezusa i symbol nieskończonej (bo trzykrotnie powtórzonej) doskonałości (7+1). Na krążku usłyszymy czternaście numerów, zakorzenionych w Słowie Bożym. Biblijne wersy bronią się same. Gdy Darek Malejonek śpiewa: „Nie umrę nie, On nie zostawił mnie na dnie, Jahwe, Jahwe”, wiem, że nie kłamie.
Ostatnia deska ratunku
O nową płytę spytaliśmy samych muzyków:
Robert Friedrich: – Tak ostry projekt urodził się spontanicznie. Pamiętam, że kiedyś byłem już zmęczony taką muzyką i nawet deklarowałem, że więcej nie będę jej grał (śmiech). Ale gdy w ubiegłym roku spotkaliśmy się i zaczęliśmy grać, okazało się, że wszystkim chodzą po głowach takie ostre numery. Nagraliśmy je spontanicznie. Nikt niczego nie planował. Materiał sprawdza się na koncertach. Potwierdził to Woodstock. To Dobra Nowina nie tylko dla tych, którzy znają nasze poprzednie płyty, ale i dla tych, którzy szerokim łukiem omijali szkolne rekolekcje. Widzę, że dla niektórych młodych to jedyna szansa usłyszenia Ewangelii.
Często sięgamy do Apokalipsy. Płyta mówi o tym, by być przygotowanym na ostateczność. Świetnie to pokazuje historia mojego wujka. Wczoraj wstał wcześnie rano, popracował w ogrodzie, zerwał śliwki. Dziś miał pomalować płot przy kościele, ale nie zdążył. Zmarł. Myślę, że był gotowy. Ta płyta jest krzykiem dla nas samych, abyśmy byli gotowi na przyjście Jezusa. Mówi o rzeczach ostatecznych. Nie boję się ich, bo wierzę, że Bóg jest sprawiedliwy. Tylko On. Widzę bilans moich niewierności i wiem, że po ludzku nie ma dla mnie szans. A przecież żyję. To znaczy, że Bóg mnie kocha, że jest miłosierny. To ostatnia deska ratunku.
Tomek Budzyński: – Śpiewamy Apokalipsę, bo czuję, że przyszły jej czasy. Wystarczy, że pooglądam telewizję i widzę, co się dzieje. Nie trzeba być zbytnio bystrym. Współczesna kultura nie jest obojętna na chrześcijaństwo. Ona dziś jest jawnie antychrześcijańska. A my jesteśmy zanurzeni w tym po uszy. Ale Biblia mówi jasno: to upadnie. Wierzę w to, że Wielka Nierządnica, Wielkie Miasto zginie.
Darek Malejonek:– Wyszła nam ostra płyta, bo widocznie taka muzyka w nas drzemała. Na „888” jest pięć moich piosenek. Każda ma inny klimat, ale zawsze śpiewam Słowo Boże. Biblia mówi wyraźnie, że każde słowo Boga krąży po świecie i nie wraca bezpowrotnie, dopóki nie nawodni ziemi. Dziś na koncertach rzadko mówimy świadectwo, bo widzimy, że nasza gadanina mogłaby więcej zepsuć. Po dziesięciu latach jak na dłoni widzę swoją słabość. Wiem, że ja już nie mam innego wyjścia, tylko zawołać: Marana tha!; stawać codziennie na modlitwie i mówić: Niech się stanie wola Twoja. Nie moja – Twoja.
Marcin Jakimowicz