"7‑letnia kadencja prezydenta obniży autorytet państwa"
Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski krytycznie odnosi się do idei wydłużenia kadencji prezydenta RP z pięciu do siedmiu lat, bez możliwości ubiegania się o ponowny
wybór. W jego ocenie, jeżeli ten proces utrzymywałby się dłuższy czas, to wpływałoby to na "obniżenie autorytetu i powagi państwa".
22.06.2009 | aktual.: 22.06.2009 19:19
W liście skierowanym do zjazdu Katedr i Zakładów Prawa Konstytucyjnego L.Kaczyński ocenił, że "warto rozważyć możliwość wprowadzenia dłuższej, na przykład właśnie 7-letniej kadencji Prezydenta RP, przy jednoczesnym wykluczeniu możliwości ponownego wyboru tej samej osoby na ten urząd". Według L. Kaczyńskiego, wydłużenie kadencji prezydenta byłoby szczególnie istotne "z uwagi na istniejący w kraju wielopartyjny system polityczny".
Pytany o tę propozycję, dr Piotrowski ocenił, że z kilku względów nie znajduje uzasadnienia dla odejścia od obecnego rozwiązania zakładającego 5-letnią kadencję prezydenta i możliwość reelekcji tej samej osoby.
Jak podkreślił należałoby zacząć od tego, iż pełnienie przez prezydenta RP funkcji arbitra wymagałoby "sprostania wymogom dotyczącym bezstronności, apolityczności i ponadpartyjności". - Taki prezydent nie mógłby się utożsamiać z żadnym z istniejących ugrupowań i koalicji, a to jest bardzo trudne - zaznaczył.
Jego zdaniem, bezpieczniejszym rozwiązaniem jest powierzenie decyzji wyborcom, czy nadal utożsamiają się z prezydentem, bo ze względu na to, że w praktyce trudno oddzielić działalność prezydenta od działalności partii politycznych, to stosunek wyborców do prezydenta ulega zmianie.
- I wprowadzenie takiej wydłużonej kadencji mogłoby oznaczać, że prezydent znajdzie się w kłopotliwym położeniu, bo jego poparcie w świetle badań opinii publicznej będzie spadać - mówił dr Piotrowski.
W jego ocenie, jeżeli ten proces utrzymywałby się dłuższy czas, kilka lat, to wpływałoby to na "obniżenie autorytetu i powagi państwa". - Możliwość znalezienia osoby, która ma za sobą w miarę aktualną legitymację wyborczą jest tutaj bardzo istotnym czynnikiem, który przemawia na rzecz obecnego rozwiązania - ocenił.
Według konstytucjonalisty, przy 7-letniej kadencji prezydenta może też narastać "poczucie znużenia wyborców". - Ten prezydent, któremu się przytrafi mniejsza popularność, będzie sprawował ten urząd traktując go jako trudną pracę, którą się wykonuje, w takim poczuciu niezrozumienia ze strony współobywateli - przekonywał.
Konstytucjonalista profesor Piotr Winczorek uważa, że prezydent nie miał na myśli wydłużenia obecnej kadencji. Chodzić zatem może o zbliżającą się kadencję albo o następne. Proponowane zmiany zdaniem prezydenta, byłyby korzystne ze względu na funkcjonujący w Polsce system wielopartyjny.
Profesor Winczorek przypomniał, że wprowadzenie 7-letniej kadencji prezydenta jest znane w historii demokracji. Taką możliwość przewidywała między innymi polska konstytucja z 1935 roku. Profesor Winczorek podkreślił jednocześnie, że od siedmioletniej kadencji odeszli Francuzi, którzy skrócili okres urzędowania prezydenta do 5 lat.
Lech Kaczyński proponuje rozważenie wydłużenia kadencji prezydenta do 7 lat przy jednoczesnym wykluczeniu możliwości ponownego wyboru tej samej osoby na ten urząd.
W liście do konstytucjonalistów Lech Kaczyński zwrócił między innymi uwagę na rolę urzędu prezydenta w demokratycznym systemie wielopartyjnym. W jego opinii kompetencje głowy państwa, dzięki którym może utrzymywać równowagę władz i realizować arbitraż polityczny, powinny być na tyle silne, by zapewniały „ciągłość działania instytucji państwowych oraz ochronę systemu prawnego i podstawowych wartości państwa, których strażnikiem Konstytucja ustanawia Prezydenta".
Lech Kaczyński zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa, jakie może nieść za sobą dominacja jednej partii. „Stan ten, jeżeli jest utrwalany i pogłębiany wyraźnym poparciem większości środków masowego przekazu, może prowadzić do powstania systemu faktycznie monopartyjnego, będącego zagrożeniem dla pluralizmu politycznego i ustroju demokracji parlamentarnej" - tłumaczył w liście prezydent.