7‑latka nie żyje. Jest decyzja śledczych
W Przybyszowie pod Wschową doszło do tragedii. Mimo intensywnej akcji ratunkowej nie udało się uratować życia 7-letniej dziewczynki. Zdecydowano o sekcji zwłok.
Dramat rozegrał się 23 stycznia w Przybyszowie. Około godz. 10 rano służby ratunkowe zostały wezwane do jednego z domów, gdzie trwała walka o życie 7-letniej dziewczynki.
- Natychmiast zadysponowaliśmy do Przybyszowa jednostkę OSP ze Sławy, zastęp JRG ze Wschowy, powiadomiona była policja i służby medyczne. Po przybyciu jednostki ze Wschowy, na miejscu byli już strażacy ze Sławy, którzy zastali osobę postronną udzielającej pomocy dziecku. Resuscytację krążeniowo-oddechową podjęli następnie strażacy, a następnie ratownicy pogotowia. Akcje wsparło również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe – powiedział portalowi myglogow.pl bryg. Tomasz Maciejewski, zastępca komendanta powiatowego PSP we Wschowie.
Niestety, mimo wielkiego wysiłku ratowników, życia dziecka nie udało się uratować. - Prowadzimy śledztwo i analizujemy wszystkie okoliczności tego zdarzenia, w tym te związane z przebytą przez dziecko chorobą oraz podjętym sposobem leczenia. Ze względu na ogromną tragedię, jaka dotknęła rodzinę, udzielanie informacji na temat zdarzenia musi odbywać się z najwyższą wrażliwością, aby nie pogłębiać ich bólu – powiedziała w rozmowie z "Faktem" prok. Monika Zimerman z prokuratury w Wschowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dostojewski nie cierpiał Polaków. Przemilczany fakt o autorze "Zbrodni i kary"
Ze wstępnych ustaleń wynika, że dziewczynka nie obudziła się rano, a gdy członkowie rodziny odkryli, co się stało, natychmiast zaalarmowali służby. Ostatnio miała zmagać się z problemami zdrowotnymi, miała grypą jelitową. Ciało zostało skierowane na sekcję zwłok, która powinna odpowiedzieć na pytanie o przyczynę zgonu.
Prokurator Monika Zimerman przekazała, że zbadana będzie między innymi historia choroby dziecka i w jaki sposób była leczona.
Przeczytaj też:
Źródło: se.pl/fakt.pl/myglogow.pl