600 bezdomnych Polaków w Dublinie
Około 600 bezdomnych Polaków żyje w Dublinie na ulicy, zdanych na pomoc irlandzkich organizacji charytatywnych i polskiej parafii. Mimo tego niewielu myśli o powrocie do kraju na koszt irlandzkiego podatnika - pisze "The Irish Times".
Jak powiedzieli gazecie przedstawiciele ambasady polskiej w Irlandii, jednym z rozwiązań, jakie rozważa rząd polski, jest utworzenie funduszu przeznaczonego na pomoc Polakom za granicą.
600 osób na oficjalną liczbę 130 tys. Polaków w Irlandii, a nieoficjalną 200 tys., to nie wydaje się dużo, ale problem bezdomnych Polaków narasta - powiedział współpracownik gazety "Polski Herald", Arek Kaczmarek.
Większość bezdomnych to kamikadze, którzy przyjeżdżają z niewielkimi środkami, licząc na szybkie zaczepienie się, albo ludzie wystawieni do wiatru przez pośredników. Trafiają się też i tacy, którzy wegetowali w Polsce, a tu przyjechali w nadziei, iż zmieniając otoczenie poprawią swoje położenie - ocenia.
Marcin Malicki zajmujący się doradztwem i pomaganiem Polakom w polskiej parafii przy kościele św. Michana w Dublinie szacuje, że na 150-200 bezdomnych korzystających z największego dziennego ośrodka pomocy w Dublinie, prowadzonego przez ojców kapucynów, ok. 2/3 to Polacy.
Irlandzcy bezdomni to na ogół ludzie mający problemy z osobowością, nieprzystosowani do życia wskutek życiowych doświadczeń, nałogu albo jakiejś ułomności, których trzeba wprowadzać w życie. Polscy bezdomni są zupełnie od nich inni: przyjechali do pracy, chcą pracować, lecz nie udaje im się wystartować. Potrzebują pomocy przede wszystkim w zakwaterowaniu - powiedział Malicki.
Rozwiązanie widzi w utworzeniu dla nich hostelu, w którym mogliby zatrzymać się tanio przez krótki czas. Ideę utworzenia takiego hostelu powinien, jego zdaniem, poprzeć polski rząd, a firmować jakaś organizacja, która byłaby przygotowana do prowadzenia domu i wystąpiła o unijne fundusze. Przypomina, że taki hostel istniał dla irlandzkich imigrantów w Londynie.
My, jako duszpasterstwo polskie w Irlandii, nie mamy środków, by zaangażować się w taki projekt - zaznaczył Malicki.