60 tys. zł zadośćuczynienia za odmowę badań prenatalnych
60 tys. zł zadośćuczynienia z odsetkami
przyznał Sąd Apelacyjny w Białymstoku kobiecie, której
w szpitalu wojewódzkim w Łomży odmówiono badań prenatalnych. Wyrok
nie jest prawomocny. Przysługuje od niego kasacja.
Sąd apelacyjny utrzymał tym samym w części wyrok sądu pierwszej instancji, który przyznał takie zadośćuczynienie, ale także blisko 7 tys. zł odszkodowania. Sąd apelacyjny uznał jednak, że odszkodowanie się nie należy.
Precedensowe orzeczenie
To w Polsce precedensowe orzeczenie dotyczące odmowy badań prenatalnych. Małżeństwo W. domagało się 1,7 mln zł za różne doznane szkody materialne i duchowe, w tym renty dla siebie, z przeznaczeniem na dziecko.
Na ogłoszeniu wyroku nie było żadnej ze stron. Pełnomocnik małżeństwa W. Beata Sukowska-Domino powiedziała, że do czasu zapoznania się z pisemnym uzasadnieniem wyroku wstrzyma się z komentarzem i decyzją co do ewentualnej kasacji. Z dyrektorem szpitala w Łomży PAP nie udało się skontaktować.
Domagała się badań
W 1999 r. Barbara W. domagała się w łomżyńskim szpitalu badań prenatalnych, gdy okazało się, że jest znowu w ciąży, a jej pierwsze dziecko urodziło się z rzadką wadą genetyczną.
Od wyników badań uzależniała podjęcie decyzji, czy urodzi drugie dziecko. Ono - dziś dziewczynka ma 5 lat - także urodziło się z tą samą wadą genetyczną; dzieci cierpią na rzadki rodzaj dysplazji kości. Mają krótsze kończyny, problemy ze stawami, wymagają stałej opieki i rehabilitacji. Ich rozwój psychiczny przebiega normalnie.
Uzasadniając zmianę wyroku w części dotyczącej odszkodowania, Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że Barbarze W. odszkodowanie się nie należy, bo nie wykazała ona w procesie, że z tytułu urodzenia chorego dziecka poniosła uszczerbek na zdrowiu. Kobieta wspominała tylko w pozwie i potem mówiła na sali sądowej, że gdy dowiedziała się, że drugie dziecko będzie również chore, przeszła depresję, wskutek której nie mogła się nawet zajmować pierwszym dzieckiem. Mówiła też, że nie mogła pracować, ale - zdaniem sądu apelacyjnego - tego nie wykazała.
Za co należy się odszkodowanie
Jak powiedziała sędzia Iwona Łapińska, kobiecie należy się jedynie zadośćuczynienie za brak pełnej informacji od lekarza, który udzielał jej konsultacji ginekologicznej, oraz za to, że nie wydano jej skierowania do poradni genetycznej.
Powództwo składali Barbara W. i jej mąż Sławomir. Sąd apelacyjny, podobnie jak sąd pierwszej instancji, roszczeń męża nie uznał. W ocenie sądu zadośćuczynienie należy się tylko Barbarze W., bo jej męża - w świetle obowiązującego w Polsce prawa - nie można uznać za osobę poszkodowaną w tej sprawie.
Zawiłe uzasadnienie
W zawiłym uzasadnieniu sędzia powołała się na opinie biegłych w tej sprawie, z których wysnuła wniosek, iż nie było możliwości zdiagnozowania choroby genetycznej w dostatecznie wczesnym etapie ciąży Barbary W., by możliwa była jeszcze zgodna z prawem aborcja z przyczyn medycznych. Sędzia nie powiedziała jednak wprost, dlaczego.
Podkreśliła jedynie, że istotną okolicznością "nie do pominięcia" było też wskazanie biegłych, że "koniecznym, a wręcz nieodzownym elementem wzbogacającym wiedzę" w tej sprawie były badania genetyczne pierwszego dziecka państwa W., których wynik nie był znany przez całą drugą ciążę (tego rodzaju badania są bardzo czasochłonne).
Większość z kwoty, jakiej dochodzili państwo W., miała być dożywotnią rentą dla chorej dziewczynki. W powództwie rodzice wnosili jednak o przyznanie tej renty im, a nie dziecku. Sąd Okręgowy w Łomży, który w maju tego roku orzekał w tej sprawie jako sąd pierwszej instancji, przyjął jednak, że o rentę za tak zwane "złe urodzenie" powinno się starać dziecko, a nie rodzice, dlatego tę część powództwa oddalił. Sąd apelacyjny w uzasadnieniu wyroku do kwestii renty dla dziecka w ogóle się nie odniósł.
Zapłaci szpital
Zadośćuczynienie ma zapłacić szpital, bo sąd oddalił powództwa wobec ordynatora oddziału ginekologii i ówczesnej wicedyrektor, których małżeństwo W. też pozywało, ponieważ uznał, że w sprawie cywilnej to ich pracodawca ponosi za nich odpowiedzialność.
W świetle obowiązującego w Polsce prawa kobieta musi mieć zapewniony dostęp do badań prenatalnych, gdy istnieje ryzyko wystąpienia wady genetycznej u dziecka. Aborcja jest dopuszczalna wtedy, gdy takie badania wykażą prawdopodobieństwo wystąpienia ciężkiego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.