60. rocznica aresztowania prymasa Stefana Wyszyńskiego
60 lat temu prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński został aresztowany. Władze szykowały się do tego co najmniej od półtora roku, jednak wykonanie planu odroczyła najpierw nominacja kardynalska dla Wyszyńskiego, a potem śmierć Stalina i związane z nią walki polityczne na Kremlu - czytamy w "Rzeczpospolitej".
25.09.2013 | aktual.: 25.09.2013 14:13
Kardynał Wyszyński był przetrzymywany ponad trzy lata: w Rywałdzie, Stoczku Warmińskim, Prudniku i Komańczy.
Propaganda komunistyczna przedstawiała biskupów jako zdrajców działających na szkodę narodu, agentów obcych wywiadów i sabotażystów. Władze PRL kardynała Wyszyńskiego władze PRL uważały za osobę szczególnie nieskłonną do kompromisu. Choć prymas wiele razy szedł na ustępstwa nie godził się na to, by władze ingerowały w obsadzanie stanowisk kościelnych.
Tuż przed aresztowaniem komuniści wysłali do prymasa Bolesława Piaseckiego, przewodniczącego stowarzyszenia PAX. Przekonywał kardynała do potępienia biskupa Kaczmarka, który po dwóch latach tortur przyznał się do szpiegostwa. Stefan Wyszyński stanowczo odmówił. Trzy dni po aresztowaniu prymasa – i wbrew jego woli – episkopat wydał oświadczenie potępiające biskupa Kaczmarka, co zostało uznane za kapitulację.
Uwolnienie prymasa było jednym z głównych postulatów października 1956 roku. Prymas odzyskał wolność dopiero 28 października, jako jeden z ostatnich więźniów stalinizmu.
"Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę"
"Przyczyną aresztowania Prymasa było narastające od czasu "Porozumienia" z 1950 r. napięcie między Kościołem a ludową władzą. Przysłowiowym "gwoździem do trumny" okazał się list biskupów polskich z 8 maja 1953 r., w którym biskupi pisali "Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. Non possumus!" Autorem tych słów był w istocie Prymas Wyszyński." - czytamy na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej.
"25 września 1953 r., ok. godz. 22 do zamkniętej już bramy rezydencji Prymasa Polski przy ulicy Miodowej w Warszawie zaczęli dobijać się uzbrojeni ubowcy. Prymas, przeczuwając aresztowanie polecił zapalić wszystkie światła w pałacu, aby Warszawa wiedziała, co się dzieje.
Funkcjonariusze wręczyli mu pismo od władz. Był to nakaz usunięcia z miasta, z zakazem wykonywania jakichkolwiek funkcji związanych z przynależnością do stanu kapłańskiego. Prymas odmówił podpisania dokumentu. Nie spakował też żadnych osobistych rzeczy oświadczając "nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę".
Został wsadzony do samochodu z zamazanymi szybami i w eskorcie 6 innych samochodów wywieziony z Warszawy."