Polska6 września wyrok ws. Gilowskiej

6 września wyrok ws. Gilowskiej

6 września zostanie ogłoszony wyrok w sprawie rzekomego fałszywego oświadczenia lustracyjnego Zyty Gilowskiej - poinformował Sąd Lustracyjny. Sędzia podkreśliła, że wbrew obiegowym opiniom, sprawa ta jest zawiła. Strony wygłosiły dziś mowy końcowe. Oskarżona podtrzymała wcześniejsze zeznania, że nigdy nie współpracowała z SB. dodał.

6 września wyrok ws. Gilowskiej
Źródło zdjęć: © PAP

31.08.2006 | aktual.: 31.08.2006 16:09

W sprawie Zyty Gilowskiej zostały spełnione określone przez Trybunał Konstytucyjny przesłanki tajnej i świadomej współpracy z SB - oświadczył zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik, wnosząc, by sąd orzekł, że Gilowska była agentem SB.

Obrońca Gilowskiej, mecenas Kruszewski wniósł o wydanie wyroku, że Zyta Gilowska nie była tajnym i świadomym współpracownikiem SB.

Mowa końcowa Rzecznika Interesu Publicznego

Rodzik podkreślił, że przełożeni oficera SB Witolda Wieczorka wykluczyli możliwość fikcyjnej rejestracji Gilowskiej. Zwrócił uwagę, że świadkowie mogli zapoznawać się z zeznaniami sądowymi Wieczorka, bo telewizje transmitowały rozprawę bez wiedzy i zgody sądu, co było precedensem. Powiedział, że część świadków zmieniła zeznania złożone przed RIP oraz przed sądem.

Gilowska powiedziała, że jest zaskoczona interpretacją sprawy przez Rzecznika. Zastanawia się, jakim prawem zgłasza on wnioski dowodowe, a dzisiaj ponownie oskarża, jeśli postępowanie lustracyjne nie odbyło się na jego wniosek. Podkreśliła jednak, że to są tylko jej przemyślenia, bo nie zna się na procedurze i być może mamy takie prawo.

Złożyłam prawdziwe oświadczenie lustracyjne i chciałabym wcześniej wiedzieć, jak doszło do postawienia zarzutów przez Rzecznika Interesu Publicznego - powiedziała Zyta Gilowska, pytana przez dziennikarzy o jej ewentualny powrót do rządu.

Dlaczego w ogóle do tego doszło. Do czego to było potrzebne, jakie dobro może wynikać z tak wstrętnego doświadczenia. Od tego uzależniam swoją decyzję - powiedziała dziennikarzom.

Premier Jarosław Kaczyński wcześniej mówił, że Gilowska może wrócić do rządu po korzystnym dla niej wyroku sądu lustracyjnego.

B. wicepremier przyznała, że cały czas ma wątpliwości co do postawy Rzecznika Interesu Publicznego, który raz przesyła materiały do sądu lustracyjnego, potem wnosi o umorzenie sprawy, a teraz podtrzymuje zarzuty wobec niej.

Pytana o możliwy wyrok sądu w jej sprawie, powiedziała, że gdyby procesu nie wygrała "byłby to jakiś mord sądowy".

Mowa obrońcy Zyty Gilowskiej

O wydanie wyroku, że Zyta Gilowska nie była tajnym i świadomym współpracownikiem SB, wnosił do Sądu Lustracyjnego jej obrońca mec. Piotr Kruszyński.

Nie ma niczego; to wszystko jest wyssane z palca - powiedział adwokat o aktach sprawy. Przypomniał, że przełożeni Witolda Wieczorka zeznawali, iż Gilowska nie była agentem, a jeden z nich podkreślał, że Wieczorek był "za słaby, by ją pozyskać". Mecenas dodał, że fikcyjna rejestracja była możliwa.

Obrońca dodał, że aby sąd mógł stwierdzić czyjąś współpracę z SB, musi być "aktywność danej osoby", polegająca na podpisywaniu dokumentów, dostarczaniu informacji, a "nawet samo zobowiązanie do współpracy to za mało".

Może Wieczorek się chciał wykazać. To, dlaczego zarejestrował Gilowską, nie jest najważniejsze; ważne, że zrobił to w sposób fikcyjny - dodał.

Dodał, że treść meldunków Wieczorka, opartych rzekomo na słowach Gilowskiej, jest "żenująca" i nie przystająca do inteligencji jego klientki. Mam wrażenie, że one w ogóle nie mają związku z panią Gilowską - dodał. Przypomniał, że Wieczorek zeznał w sądzie, iż wkładał w usta "Beaty" informacje z innych źródeł. Pan Wieczorek w sposób podstępny wykorzystywał spotkania towarzyskie z panią Gilowską, słuchał, co opowiadała o swoim pobycie w Niemczech, i następnie podstępnie powielał te informacje w formie meldunków - powiedział mecenas, dodając, że było to "działanie obrzydliwe".

Oficer SB Witold Wieczorek działał podstępnie i obrzydliwie - powiedział obrońca Gilowskiej mec. Piotr Kruszyński w mowie końcowej.

Zyta Gilowska nie wiedziała, że Witold Wieczorek pracuje w kontrwywiadzie SB - przekonywał jej obrońca mec. Piotr Kruszyński w mowie końcowej przed Sądem Lustracyjnym.

Tak, jak III Rzesza miała trwać tysiąc lat, tak i esbekom wydawało się, że ich esbecka i sowiecka Polska będzie trwała 1000 lat; na szczęście, nie - powiedział obrońca, przypominając słowa Wieczorka, który zeznał, że jeśli by wiedział, że PRL upadnie, to by nie zarejestrował Gilowskiej.

Nie znajduję odpowiedzi, dlaczego Witold Wieczorek mnie zarejestrował jako agenta - powiedziała Zyta Gilowskiej w końcowym wystąpieniu przed Sądem Lustracyjnym. Moje oświadczenie lustracyjne jest prawdziwe - zaznaczyła.

Nie prosiłam SB o nic; niczego nie podpisałam - zapewniła Gilowska. Powtórzyła, że nie była "Beatą", a po pobycie w Niemczech w latach 80. "nie miała nic ciekawego do opowiadania". Meldunki oficera SB Witolda Wieczorka o cudzoziemcach odwiedzających KUL, rzekomo od niej pochodzące, określiła mianem "archiwum X".

Podtrzymała swą opinię, że wydarzenia z czerwca tego roku, związane z wnioskiem Rzecznika Interesu Publicznego wobec niej do sądu, "miały wszelkie cechy szantażu".

Rozprawa lustracyjna - kolejna odsłona

Trwa - być może ostatnia - rozprawa w procesie lustracyjnym b. wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej.

Po poprzedniej rozprawie Sąd Lustracyjny zapowiedział, że jeśli nie pojawi się żaden nowy świadek, to w czwartek dojdzie do końcowych mów stron - Rzecznika Interesu Publicznego, adwokata Gilowskiej i jej samej. Sąd nie zdradził, czy wyrok mógłby zapaść tego samego dnia.

Premier Jarosław Kaczyński chce, aby po oczyszczeniu przez sąd Gilowska wróciła do rządu na stanowisko wicepremiera ds. gospodarczych.

Przed zamknięciem procesu sąd chce jeszcze obejrzeć dwa kalendarze z lat 80. oficera SB Witolda Wieczorka (który twierdzi, że fikcyjnie zarejestrował Gilowską jako TW "Beata"), znalezionych u niego w 2000 r., gdy pracował w UOP. Były tam m.in. charakterystyki osób, którymi interesował się lubelski kontrwywiad. Sąd zwrócił się o te materiały do Sądu Rejonowego w Lublinie, który w 2005 r. skazał Wieczorka na 8 tys. zł grzywny za wynoszenie tajnych dokumentów z lubelskiego UOP. Wieczorek - dawny znajomy Gilowskiej - zeznał, że fikcyjnie zarejestrował ją w 1986 r., "aby ją chronić". Inni oficerowie SB z Lublina zeznawali, że fikcyjne rejestracje się nie zdarzały, choć twierdzili, że Gilowska nie była agentem. Ona sama określa postępowanie Wieczorka jako "bezbrzeżne łajdactwo".

Nie zachowała się ani teczka pracy "Beaty", ani teczka personalna; nie ma też żadnego dokumentu podpisanego przez Gilowską. Są zaś zapisy rejestracyjne oraz meldunki Wieczorka o cudzoziemcach odwiedzających KUL, oparte rzekomo na relacjach ustnych Gilowskiej oraz o jej pobycie w Niemczech.

Gilowską zdymisjonował premier Kazimierz Marcinkiewicz po tym, jak 23 czerwca Rzecznik złożył do sądu wniosek o jej lustrację podejrzewając ją o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL. Ona sama stwierdziła, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" i złożyła zawiadomienie do prokuratury.

29 czerwca sąd I instancji odmówił wszczęcia procesu, uzasadniając to tym, że Gilowska nie pełni już funkcji publicznej. Po zażaleniu Gilowskiej, 12 lipca sąd II instancji wszczął sprawę z urzędu. Proces zaczął się 2 sierpnia.

10 listopada 1998 r. Trybunał odrzucił skargę posłów SLD na ustawę lustracyjną, przesądzając w ten sposób o jej legalności. Zarazem jednak TK uznał wówczas, że by mówić o czyjejś współpracy ze specsłużbami, muszą być spełnione - łącznie - następujące przesłanki:

- współpraca musiała polegać na kontaktach z organami bezpieczeństwa państwa i przekazywaniu im informacji;
- musiała mieć charakter świadomy: osoba współpracująca musiała sobie zdawać sprawę, że nawiązała kontakt z przedstawicielami jednej ze służb, wymienionych w ustawie lustracyjnej;
- musiała być tajna: osoba współpracująca musiała zdawać sobie sprawę, że fakt nawiązania współpracy i jej przebieg ma pozostać tajemnicą, w szczególności wobec tych osób i środowisk, których miały dotyczyć przekazywane wiadomości;
- musiała się wiązać z operacyjnym zdobywaniem informacji przez służby wymienione w ustawie;
- nie mogła ograniczać się do deklaracji woli: musiała się materializować w świadomie podejmowanych, konkretnych działaniach, mających na celu urzeczywistnienia podjętej współpracy.

Sąd Lustracyjny stosuje te przesłanki - niemal w każdym wyroku ogłasza, jak dana sprawa do nich się odnosi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)