6‑letni Oskar zmarł z głodu - kto zawinił?
Trudno pojąć, dlaczego Urszula K. z Lubska (woj. wielkopolskie) dopuściła do tego, że jej 6-letni synek Oskar M. zmarł z głodu! Lekarka, która widziała chłopczyka krótko przed śmiercią mówi o jego skrajnym odwodnieniu. Matka chłopca twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Ale nie ma wątpliwości, że zawiodła nie tylko ona, ale także instytucje państwowe, które nie zrobiły praktycznie nic, by zapobiec tragedii!
Sygnał o tym, że matka nie opiekuje się należycie dzieckiem, trafił do sądu i opieki społecznej we wrześniu 2012 roku. Dramatyczne pismo wysłała wtedy dyrektorka przedszkola, do którego Oskar chodził. Podkreślała w nim , że życie dziecka jest zagrożone. Ale poza jedną wizytą kierownika Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, nikt nie przyszedł do placówki porozmawiać o sytuacji chłopca. A kurator wysłany do domu dziecka uznał, że matka chłopca nie zaniedbuje syna, a rodzina nie jest patologiczna.
Także lekarka rodzinna zaufała Urszuli K. i dziś tłumaczy się, że regularnie przypominała jej o właściwym karmieniu chorego na porażenie mózgowe chłopca. Co więcej lekarka widziała małego Oskara na kilkadziesiąt minut przed jego śmiercią! Skierowała wówczas go do szpitala. Ale gdy matka pojawiła się w placówce, chłopczyk już nie żył.
A jak udało nam się ustalić, matka doskonale dbała o zachowanie pozorów. Gdy przychodziła z Oskarem do lekarza, zawsze był on czysty i zadbany. Na co dzień w przedszkolu było inaczej. – Był bardzo zaniedbany - mówi dyrektor przedszkola Agnieszka Boszko-Szczęśniak. Opieka społeczna nie ma sobie nic do zarzucenia. – Do grudnia wypłacaliśmy 150 zł na dożywanie Oskara, a do końca stycznia także na żywienie w przedszkolu. Inna pomoc nie była potrzebna, bo to nie była rodzina patologiczna – mówi kierownik M-GOPS Roman Działa. Finał jest taki, że dziecko nie żyje, a winnych – miejmy nadzieje, że tylko na razie – nie ma.
Polecamy w internetowym wydaniu Fakt.pl: Marsz ku pamięci Mateusza