6‑latek, który zjadł muchomora, nadal walczy o życie
Stan sześciolatka, któremu przeszczepiono wątrobę, jest "nie do końca dobry" - poinformowała dr Elżbieta Pietraszek-Jezierska - kierownik oddziału pooperacyjnego w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Przyznała także, że to dopiero początek walki o życie chłopca.
18.08.2010 | aktual.: 18.08.2010 09:34
Operacja trwała ponad osiem godzin. Była konieczna, bo wątroba chłopca została zniszczona w wyniku zatrucia muchomorem sromotnikowym, który podali mu z innymi grzybami nieświadomi rodzice. Do Centrum Zdrowia Dziecka Tomek trafił trzy doby po zatruciu.
Po przeszczepie dziecko przebywa na oddziale pooperacyjnym. W nocy stan chłopca był stabilny.
- Na razie stan dziecka jest nie do końca dobry. Badania wątrobowe wymagają pracy nad pacjentem - przyznała kierownik oddziału.
Jak dodała, chłopiec jest utrzymywany w farmakologicznej śpiączce, co jest standardowym działaniem w pierwszej dobie po takiej operacji. - Dziecko wymaga również wspomagania czynności nerek. W skrócie można powiedzieć, że jest dializowane" - powiedziała przedstawicielka CZD.
Przeszczep, to początek walki o życie chłopca
Podkreśliła przy tym, że zatrucie muchomorem sromotnikowym powoduje uszkodzenie całego organizmu, "przede wszystkim organów takich jak mózg, ale także nerki". - Samo przeszczepienie wątroby, to tylko początek walki o zdrowie chłopca - dodała.
Pietraszek-Jezierska poinformowała, że cały czas jest wykonywana ocena czynności wątroby. - Badania laboratoryjne są wykonywane cztery razy na dobę - powiedziała.
Lekarze cały czas monitorują również czynność mózgu - ciśnienie w ośrodkowym układzie nerwowym i w mózgu. Zdaniem kierownik oddziału, na razie te wskaźniki utrzymują się na poziomie "zadowalającym". Doktor podkreśliła jednak, że w momencie wybudzania mogą wystąpić problemy z obrzękiem mózgu.
- O tym, kiedy dziecko będzie można wybudzać zdecyduje funkcja przeszczepionego narządu. Zaczniemy dziecko wybudzać najszybciej, jak to będzie możliwe - zaznaczyła.
Zapewniła przy tym, że matka chłopca jest w stałym kontakcie z lekarzami i otrzymuje wszystkie informacje na bieżąco. Dodała, że w takich sytuacjach szpital zapewnia rodzicom pomoc psychologiczną.
Pietraszek-Jezierska podkreśliła, że po przeszczepie chłopiec do końca życia będzie pod stała opieką lekarzy - do ukończenia 18. roku życia w CZD, a potem trafi pod opiekę któregoś z ośrodków dla dorosłych. Dodała, że Tomek będzie też musiał przez całe życie przyjmować leki obniżające odporność. - Niektórzy pacjenci wymagają nawet ponownej transplantacji - zaznaczyła.