6 lat więzienia dla dowódcy ZOMO ws. kopalni "Wujek"
Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał na 6 lat więzienia byłego dowódcę plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka w procesie dotyczącym pacyfikacji kopalń
"Wujek" i "Manifest Lipcowy". 13 podwładnych Cieślaka usłyszało od 3,5 do 4 lat
więzienia - to wyższe wyroki niż te wymierzone im przed rokiem
przez katowicki sąd okręgowy.
Sąd wymierzył Cieślakowi taką karę za udział i podżeganie do pobicia z użyciem broni palnej w obu kopalniach. Odrzucił kwalifikację, która mówiła o sprawstwie kierowniczym zabójstwa. W pierwszej instancji Cieślak został skazany za to na 11 lat więzienia.
Obrońca Cieślaka nie wyklucza złożenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Decyzja w tej sprawie będzie oczywiście zależała od mojego klienta - zaznaczył mec. Michał Konieczyński. Z mojego punktu widzenia odniosłem duży sukces - zgodnie z moją apelacją sąd zmienił kwalifikację prawną czynów w ten sposób, że nie doszło do skazania mojego klienta za sprawstwo kierownicze zabójstwa - dodał Konieczyński.
Sąd apelacyjny umorzył postępowanie wobec jednego z oskarżonych Teopolda Wojtysiaka, a sprawę kolejnego zwrócił do I instancji. Sąd utrzymał uniewinnienie byłego wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach Mariana Okrutnego, który odpowiadał za sprawstwo kierownicze zabójstwa. Sędzia Waldemar Szmidt mówił, że uniewinnienie Okrutnego we wszystkich trzech procesach w sprawie "Wujka" było oczywiste, mimo że na początkowym etapie postępowania mogło się wydawać, że powinien zasiadać na ławie oskarżonych.
Postępowanie wykazało jednak, że Okrutny nie miał uprawnień do kierowania plutonu specjalnego do akcji. Nie podjął takiej decyzji, bo nie mógł tego zrobić. Jednostka ta podlegała wyłącznie komendantowi wojewódzkiemu MO, a w czasie akcji - dowódcy operacji.
Sąd uznał, że użycie broni palnej przez zomowców pacyfikujących kopalnię "Wujek" nie mieściło się w ramach ich obowiązków służbowych. Jak podkreślił sędzia Piotr Mirek, nawet jeśli przyjąć, że zomowcy biorący udział w pacyfikacji "Wujka" kierowali się dekretem o stanie wojennym, nie mieli prawa strzelać. W myśl obowiązujących wówczas przepisów, broni palnej można było użyć tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Skazani zostaną wkrótce wezwani do odbycia kary. Stosowne dokumenty zostaną przesłane do katowickiego sądu okręgowego. Stamtąd zostaną skazanym rozesłane wezwania do stawienia się w wyznaczonych zakładach karnych. W tej chwili w areszcie przebywa jedynie Romuald Cieślak - trafił tam przed rokiem na polecenie katowickiego sądu okręgowego, który skazał go w I instancji na 11 lat. Na poczet kary sąd apelacyjny zaliczył mu także okres wcześniejszego aresztowania - od kwietnia 1992 do sierpnia 1993 r.
Wyrok jest prawomocny. Można złożyć od niego tylko kasację do Sądu Najwyższego. Uzasadniając wyrok sąd oddał cześć dziewięciu poległym wówczas górnikom. Wydając końcowe orzeczenie należy powiedzieć: Gloria Victis - chwała zwyciężonym, bo polegli w słusznej sprawie. Kara zaś dla tych, którym w sposób niewątpliwy można było wykazać, że dopuścili się czynów przestępczych - mówił przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Waldemar Szmidt.
Jak podkreślił, w sposób niewątpliwy w toku procesu ustalić można było jedynie, że oskarżeni działali wspólnie oraz, że w wyniku działań niektórych z nich, a za wiedzą pozostałych, śmierć ponieśli górnicy. Za to odbywać będą kary pozbawienia wolności orzeczone wobec większości z nich w rozmiarze surowszym, niż to uczynił sąd I instancji - podkreślił Szmidt.
Ci, którzy do końca swoim milczeniem osłaniają zabójców, karę odbędą z poczuciem fałszywie pojętej koleżeńskiej wspólnoty. Ci zaś, którzy zabili, pozostaną ze świadomością popełnionej i nie w pełni ukaranej zbrodni, do końca swych dni - wskazał Szmidt.
Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania "Wujka" 16 grudnia 1981 r. od kul zginęło dziewięciu górników, 21 innych doznało ran postrzałowych. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelonych zostało czterech górników.