57 minut czekali na karetkę w Słupsku
Serwis "Głosu Pomorza" gp24.pl opisuje sprawę mężczyzny, który po zasłabnięciu na ulicy w Słupsku czekał na wezwaną karetkę 57 minut. Kierownik pogotowia tłumaczy, że w tym czasie było dużo pilnych wezwań, a pogotowie dysponuje tylko dwoma karetkami. Trzecia była myta.
05.02.2013 | aktual.: 05.02.2013 18:17
Wszystko działo się rano. Przechodnie zauważyli mężczyznę, leżącego na jednej z ulic w Słupsku. Człowiek był nieprzytomny, nie było odeń czuć woni alkoholu. Wzywający usłyszeli jednak w słuchawce: wszystkie karetki zajęte, trzeba czekać godzinę.
Ktoś wyniósł koc, ktoś powiadomił policję. Policjanci potwierdzają: mężczyzna był nieprzytomny, nie było od niego czuć alkoholu.
W końcu karetka, wezwana o godz. 8.40, przyjechała o 9.37 i zabrała mężczyznę na szpitalny SOR.