500 osób zginęło w Sao Paulo w czasie starć
Prawie 500 osób zostało zabitych w
trakcie trwających przez tydzień w połowie maja starć miedzy
policją a gangami w Sao Paulo, największym mieście Brazylii i
Ameryki Południowej - poinformowali przedstawiciele
służb medycznych i stanu Sao Paulo.
Po przeprowadzeniu szczegółowego dochodzenia okazało się, że w okresie miedzy 12 a 20 maja od strzałów z broni palnej na ulicach miasta - giganta i na jego przedmieściach zginęły w sumie 492, z czego znaczna część zmarła po jakimś czasie, w wyniku odniesionych ran.
Liczba śmiertelnych ofiar gwałtownych starć między policją i służbami bezpieczeństwa a potężnymi związkami przestępczymi jest co najmniej dwukrotnie wyższa niż podawano początkowo. W tej liczbie są jednak także samobójcy oraz osoby zabite w innych okolicznościach, nie w wyniku walk, które toczyły się głownie między policją a bandytami należącymi do potężnego gangu, określającego się nazwą "Pierwsze Dowództwo Stolicy" (PCC).
Starcia, a nawet walki wybuchły, gdy w połowie maja policja i straż wiezienna rozpoczęła operację mającą ukrócić panoszenie się gangsterów na wolności, a także w zakładach penitencjarnych. W odwecie za zmasowaną akcję władz i policji, która zaatakowała gangi, zabijając na początku operacji 33 osoby podejrzane o udział w nich, świat przestępczy rozpoczął zbrojną kontrofensywę. W odpowiedzi władze przeniosły do więzień o zaostrzonym rygorze 765 skazanych, wśród których byli też bossowie najpotężniejszej w stanie Sao Paulo grupy przestępczej PCC kontrolującej handel narkotykami.
To z kolei wywołało atak na więzienia. Gangi wtargnęły do prawie 100 więzień w stanie Sao Paulo, biorąc zakładników i próbując odbić swych kamratów. Przestępcy podpalili 56 autobusów, zdewastowali cztery banki, wzięli blisko 200 zakładników. Bunty w zakładach karnych udało się stłumić dopiero po kilku dniach. Wg pierwotnego bilansu ofiar, zginęło 187 osób, w tym około 30-40 policjantow. Obecne dane wskazują, że liczba ofiar była znacznie większa, niż szacowano początkowo.
Lekarze podają, że wiele zwłok nosi liczne ślady pocisków, zdarzają się ciała trafione nawet 20 kulami. Ugrupowania praw człowieka, a także niektórzy prokuratorzy twierdzą, że część poległych to niewinni cywile, którzy ginęli rownież od policyjnych kul w trakcie zmasowanej akcji.
wit/