Trwa ładowanie...
dtplj3b
17-06-2003 10:25

50. rocznica wystąpień niemieckich robotników

W czerwcu br. przypada 50 rocznica wystąpień
wschodnioniemieckich robotników, które dały początek masowym
protestom społecznym przeciwko komunistycznym władzom w krajach
Europy Środkowowschodniej, należących po II wojnie światowej do
radzieckiej strefy wpływów.

dtplj3b
dtplj3b

W fali strajków i demonstracji, które ogarnęły 17 czerwca 1953 r. Berlin Wschodni i 700 innych miejscowości w NRD, uczestniczyło ponad milion osób. Mimo prekursorskiego charakteru wschodnioniemieckich protestów pozostawały one do niedawna w cieniu podobnych wydarzeń w innych krajach - "Poznańskiego Czerwca " i "Węgierskiego Października" w 1956 roku, "Praskiej Wiosny 1968", czy też polskiej "Solidarności" 1980 r.

"Tylko interwencja ZSRR uratowała komunistyczne władze NRD przed upadkiem i uniemożliwiła realizację planów uczestników buntu - powstania demokratycznych i zjednoczonych Niemiec. To, co wtedy nie udało się, zostało zrealizowane dopiero w 1989 r.", uważa Egon Bahr - jeden z najbliższych współpracowników kanclerza RFN Willy'ego Brandta i współtwórca jego polityki pojednania z Polską i innymi krajami Europy Środkowej i Wschodniej.

W czerwcu 1953 r. Bahr był dyrektorem amerykańskiej rozgłośni radiowej RIAS w Berlinie Zachodnim, słuchanej powszechnie przez mieszkańców sektora radzieckiego.

Podobnie jak w innych krajach opanowanych w wyniku II wojny światowej przez ZSRR, bezpośrednią przyczyną społecznego wybuchu w NRD była ciężka sytuacja ekonomiczna społeczeństwa. Na rozkaz Stalina, wschodnioniemieckie władze rozpoczęły w 1952 r. przyspieszoną rozbudowę przemysłu ciężkiego i tworzenie własnych sił zbrojnych, obniżając równocześnie poziom życia i konsumpcji.

dtplj3b

Zgodnie z teorią o zaostrzającej się walce klasowej, przystąpiono do kolektywizacji wsi i walki z Kościołami -ewangelickim i katolickim. Po śmierci Stalina 5 marca 1953 r., Moskwa złagodziła początkowo twardy kurs wobec NRD. Ławrientij Beria nakazuje zaprzestania represji, licząc na neutralizację całych Niemiec i ich zjednoczenie. Proces liberalizacji pominął jednak robotników, którym Biuro Polityczne SED podniosło w maju o 10% normy wydajności. 12 czerwca robotnicy otrzymali po raz pierwszy obniżone stawki, odczuwając na własnej skórze działanie nowych zasad wynagrodzenia.

Gniew i rozczarowanie nie dały na siebie długo czekać. Jako pierwsi 15 czerwca zastrajkowali robotnicy zatrudnieni przy budowie szpitala Friedrichshain. W petycji do premiera Otto Grotewohla zażądali przywrócenia dawnych norm. Ich żądania poparli budowlańcy z najbardziej prestiżowej inwestycji w NRD - budowy reprezentacyjnej Alei Stalina. Kilkuset robotników porzuciło 16 czerwca pracę i udało się do siedziby rządu na Leipzigerstrasse. "Chodźcie z nami" - nawoływali maszerując przez centrum miasta.

Pod siedzibę premiera i ministerstw gospodarczych na Leipzigerstrasse niedaleko Placu Poczdamskiego dotarło blisko 10 tys. osób. Tłum domagał się rozmowy z premierem, którego nie było wówczas w budynku. Próby uspokojenia wzburzonych robotników zakończyły się fiaskiem. Nie pomogła nawet wiadomość o przywróceniu dawnych norm. Uczestnicy demonstracji domagali się ustąpienia rządu i wolnych wyborów. Jeden z przywódców demonstracji wezwał do strajku generalnego i zwołał na dzień następny wiec na Strausberger Platz - jednym z centralnych placów Alei Stalina.

Informację o wiecu przekazuje rozgłośnia RIAS, słuchana -podobnie jak rozgłośnia Wolna Europa w Polsce - przez większość mieszkańców NRD. Robotniczy protest przekształca się 17 czerwca w społeczny bunt. Pod budynkami rządowymi na Leipzigerstrasse gromadzi się ponad 100-tysięczny tłum. Z Bramy Brandenburskiej demonstranci zdzierają czerwoną flagę. W płomieniach stają baraki służb celnych na granicy sektorów radzieckiego i brytyjskiego przy Placu Poczdamskim. Do śródmieścia Berlina nadciągają zwarte grupy robotników z zakładów pracy - m.in. 6 tys. hutników z zakładów w Henningsdorf na północy miasta. Nikt nie mówił już o normach produkcyjnych. Demonstranci domagali się wolnych wyborów i ustąpienia rządu.

dtplj3b

NRD-owskie władze straciły kontrolę nie tylko nad Berlinem, ale także nad innymi regionami kraju. Dzięki informacjom radiowym, wiadomość o wydarzeniach w Berlinie lotem błyskawicy rozeszła się po całej NRD. W tradycyjnych ośrodkach przemysłowych - Bitterfeld, Halle, Goerlitz, Brandenburgu i Jenie - robotnicy wdzierają się do siedzib SED. Tłum rozbija więzienia i uwalnia aresztowanych. Dochodzi do samosądów na przedstawicielach władzy. W kilku miastach, m.in. w Magdeburgu, powstają komitety strajkowe, jednak w większości przypadków protesty zachowują spontaniczny charakter, pozbawiony jakiegokolwiek kierownictwa.

Wobec niezdolności wschodnioniemieckich władz do opanowania sytuacji, radziecki wysoki komisarz Władimir Siemionow ogłosił o 11.45 decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na terenie całej NRD.

Na ulicach Berlina pojawiają się radzieckie czołgi T-34. Żołnierze strzelają - najpierw w powietrze, a potem do tłumu. Demonstranci obrzucają czołgi kamieniami, usiłują zatrzymać je, wkładając pomiędzy gąsienice metalowe pręty. Jednak wobec obecności półmilionowej armii radzieckiej w NRD, wszelki opór skazany jest na niepowodzenie. Po południu dowództwo ZSRR uznaje sytuację za opanowaną, chociaż strajki i demonstracje w innych miastach trwać będą jeszcze kilka dni.

dtplj3b

W samym Berlinie podczas zajść zginęło co najmniej 14 osób. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Historyk Hubert Knabe twierdzi, że w starciach zginęło co najmniej 51 osób. Według innych źródeł, bilans buntu to 125 zabitych i blisko 400 rannych.

Natychmiast po opanowaniu sytuacji, władze zaczęły rozprawiać się z często przypadkowo wybranymi uczestnikami buntu, ocenionego przez władze jako "faszystowska prowokacja". Do sierpnia aresztowano ponad 13 tys osób, nie licząc kilkuset osób aresztowanych przez funkcjonariuszy radzieckich. Do 22 czerwca radzieckie sądy nadzwyczajne wydały 19 wyroków śmierci - z wyjątkiem jednego wszystkie natychmiast wykonano.

Czerwcowy bunt nie przyniósł mieszkańcom NRD poprawy warunków życia, a wręcz przeciwnie, spowodował "dokręcenie śruby" i zaostrzenie represji. Szef SED Walter Ulbricht pozostał u władzy, chociaż wcześniej Moskwa planowała jego odwołanie. W obawie przed powtórzeniem się czerwcowych wydarzeń, komunistyczne władze rozbudowały tajną policję Stasi do niespotykanych w innych krajach rozmiarów. Dopiero w 36 lat później - na jesieni 1989 r.- sparaliżowane terrorem społeczeństwo wyszło ponownie na ulice.

dtplj3b

"Obywatele NRD zrozumieli, że dopóki na terenie kraju pozostają Rosjanie, wszelki bunt jest bezcelowy" - uważa Knabe. Podobnie ocenia następstwa klęski buntu Bahr: "Lekcją, jaką wyciągnęliśmy z 1953 r. oraz powstań na Węgrzech 1956 i w Czechosłowacji 1968, było przekonanie, że nie można obalić reżimu w wyniku akcji oddolnych".

Bahr przyznaje, że z wielkim niepokojem przyjął powstanie "Solidarności" i strajki w Polsce. "Gdy rozpoczęły się wydarzenia w Polsce, pomyślałem: Czy ci wariaci muszą jeszcze raz przekonać się, że Zachód protestuje i pokrzykuje, ale nic nie zrobi?" - powiedział w wywiadzie dla "Tagesspiegla". Okazało się jednak, że Polacy wiedzieli lepiej niż my, jak daleko można się posunąć, aby nie dopuścić do wkroczenia Rosjan - dodaje Bahr.

Historyk Lutz Niethammer podkreśla zasadnicze różnice pomiędzy buntem w 1953 r., a pokojową rewolucją w 1989 r.: "Czerwcowy protest był dziełem robotników i opierał się na dawnych strukturach ruchu robotniczego. 36 lat później działano pod opieką Kościoła. Zdyscyplinowana opozycja dokładnie kalkulowała, na co może sobie pozwolić. Zrozumiała, że siłą nie można niczego osiągnąć".

dtplj3b

Za najważniejszą różnicę w porównaniu z rokiem 1953, przesądzającą o sukcesie w 1989 r. sił demokratycznych, uznał Knabe decyzję sowieckich władz okupacyjnych o pozostawieniu żołnierzy w koszarach i nieangażowanie się w ratowanie reżimu SED.

Tygodnik "Der Spiegel" przytacza słowa przywódcy ZSRR Leonida Breżniewa, skierowane w 1970 r. do ówczesnego szefa SED Ericha Honeckera: "Erich, mówię Ci bez ogródek - nigdy tego nie zapomnij: NRD nie może istnieć bez nas, bez Związku Radzieckiego, jego siły i potęgi. Bez nas nie ma NRD". "Breżniew miał rację" - pisze w konkluzji niemiecki tygodnik.(iza)

dtplj3b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dtplj3b
Więcej tematów