5 mln pszczół zmarło jednej nocy. Dramat pszczelarzy w Lubuskiem

Specjalna komisja oszacowała, że w nocy z soboty na niedzielę umarło "w agonii" około pięć milionów tych owadów. - Jeszcze nigdy nie słyszałam o tak masowej śmierci pszczół, to jest dla nas wielka tragedia - powiedziała Anna Apolinarska, pszczelarz amator, podczas rozmowy z tvnmeteo.pl. - Weterynarz, który od lat zajmuje się pszczołami, był w szoku, ponieważ pierwszy raz w życiu spotkał się z takim przypadkiem - dodała.

Lekarz weterynarii, który przybył na miejsce stwierdził, że musiało dojść do zatrucia przypadkowego lub umyślnego. Pszczelarz Piotr Mały posiadał 46 rodzin tych owadów. Zorganizowanie tak dużej pasieki zajęło mu 10 lat. Pani Apolinarska miała cztery rodziny, na każdą z nich składało się około 50-60 tys. pszczół. Odbudowanie pasiek z tak dużą populacją będzie trwać kilka lat.

Śmierć pszczół to tragedia nie tylko dla pszczelarzy, ale też dla okolicznych rolników. Roślinom, które posiali, do rozwoju konieczne są te pracowite owady. W przyszłym roku nie wydadzą one plonów.

- Pszczoły poruszają się w promieniu około pięciu kilometrów. Na takim obszarze przy każdej pasiece nie zostanie zapylona w najbliższym czasie żadna roślina - ostrzega Apolinarska. - W Przyczynie Dolnej nie ma żadnej pszczoły - dodała.

W polskiej tradycji pszczoły należą do szlachetnych zwierząt, dlatego mówi się, że umierają, a nie zdychają.

Średnia produkcja miodu z ostatnich dziesięciu lat to 15 tys. ton rocznie. Wyjątkowo niekorzystny ze względu na warunki pogodowe był 2010 rok - wtedy pszczelarze uzyskali tylko 12,5 tys. ton miodu, ale już w rekordowym 2011 roku było to 23 tys. ton.

Statystyczny Polak zjada ok. 62 dkg miodu rocznie, podczas gdy np. Niemiec zjada ok. 2 kg.

Zobacz więcej w serwisie pogoda.