5-latka pomagała chorym dzieciom. Po kilku miesiącach sama potrzebuje wsparcia
- Rodzice dzieci, które w wyniku chemioterapii straciły swoje włosy, szukają pomocy w NFZ. Tam jej nie znajdują, a czasami nie wiedzą niestety, że są inne opcje. Np. takie, jak dzisiejsza akcja "Z miłości do włosów". To z niej, może skorzystać m.in. 5-letnia Zuzia, która niedawno pomagała innym, a dziś sama marzy o włosach - mówi Wirtualnej Polsce Ewa Ozga ze Stowarzyszenia "Mówimy NIEboRAKOWI".
Organizowana w piątek w 104 miastach w całej Polsce akcja "Z miłości do włosów", ma na celu zebranie włosów na peruki dla dzieci. Jak podkreślają organizatorzy, peruki najczęściej przygotowują sobie dorośli, których taki problem dotknął, natomiast niestety, zbyt często zapomina się o dzieciach.
Ich trauma związana z ciężką chorobą i nietypowym wyglądem jest bowiem jeszcze większa, niż u dorosłych. Rodzice bardzo często, albo w ogóle o tym nie myślą, albo zaczynają się tym tematem interesować zbyt późno, gdy problem już się pojawił i narasta.
- Moja córka Zuzia, która zobaczyła kiedyś dzieci po chemioterapii pytała mnie, czemu nie mają włosków. Wytłumaczyłam, że są chore, ale można im pomagać. Zuzia natychmiast zaoferowała, że obetnie swoje włoski i odda na perukę. Miałam łzy w oczach - mówi w rozmowie z WP mama dziewczynki, Katarzyna Piekarska.
- To było we wrześniu ubiegłego roku, kiedy mała miała 5 lat. Po kilku miesiącach okazało się, że sama zachorowała na nowotwór. Teraz to ona marzy o peruce. Jak to dziecko, wymyśliła sobie, że chce, aby była różowa, ale oczywiście najważniejszy jest fakt, żeby główka nie była łysa - dodaje.
W odpowiedzi na potrzeby dziecka, znajomi pani Piekarskiej na własną rękę zaczęli szukać pomocy w internecie i organizować zbiórkę. "Jest prostsza droga" - alarmują organizatorzy wydarzenia "Z miłości do włosów".
Piątkową akcję mającą pomóc dzieciom takim jak Zuzia, zainicjowano w jednym z salonów fryzjerskich w Częstochowie. - My w dniu dzisiejszym działamy non-profit. Przez cały dzień ostrzyżemy 22 osoby. Nasi fryzjerzy ocenią dane włosy, zetną minimum 30 centymetrów, a następnie wyślemy je do Stowarzyszenia "Mówimy NIEboRAKOWI". Ich perukarz wykona następnie peruki, po które zgłoszą się rodzice chorych dzieci - informuje Ilona Nalewajka.
Jak dodaje, zależy jej, aby o akcji było jak najgłośniej, ponieważ "zbyt często rodzice nie wiedzą, że ich dziecko może dostać włoski lepsze i dużo szybciej, niż w ramach procedur Narodowego Funduszu Zdrowia".
"Naturalna? To koszt nawet 7 tys. zł"
Jak zgłosić się po taką perukę? Wystarczy zarejestrować się w Stowaryszeniu "Mówimy NIEboRAKOWI" i czekać na swoją kolej. - Jak dotąd, dzieciom po chemioterapii, ale również z łysieniem plackowatym, udało się nam już przekazać ponad 60 peruk - mówi WP Ewa Ozga.
Ona również podkreśla, że niestety wielu rodziców nie wie, jak łatwo i sprawnie może pomóc swojemu dziecku. - Oczekiwanie na refundację z NFZ to w najlepszym wypadku dofinansowanie w kwocie 250 zł. O ile syntetyczne peruki kosztują ok. 600 zł, te naturalne to już wydatek rzędu od 3 do 7 tys. zł. Pomoc z Funduszu to w takim wypadku kropla w morzu - ocenia.
Zachęca tym samym do włączenia się w akcję i podkreśla, że dzięki zaangażowaniu 164 salonów fryzjerskich, jest ona dostępna w piątek w wielu miastach Polski.