5 lat grozi lekarzowi za pracę po pijanemu
Kara do pięciu lat więzienia grozi 45-letniemu lekarzowi pogotowia z Kłobucka (Śląskie), który w zeszłym roku dwukrotnie po pijanemu udzielał chorym pomocy. Akt oskarżenia
w jego sprawie wysłała do sądu częstochowska prokuratura.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 15:56
Choć w obu przypadkach pomoc medyczna została udzielona prawidłowo, sam fakt, że lekarz podczas pracy pozostawał pod wpływem alkoholu, spowodował narażenie pacjentów na niebezpieczeństwo - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, Romuald Basiński.
Jak dodał, śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte po tym, jak 19 grudnia lekarz - mając 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu - udzielał pomocy 80-letniej kobiecie. Obecna przy badaniu rodzina, obserwując dziwne zachowanie lekarza doszła do wniosku, że jest nietrzeźwy i zawiadomiła policję.
Mężczyzna został zatrzymany w karetce, gdy wracał już od pacjentki. Podczas przesłuchania przyznał się, że bezpośrednio przed rozpoczęciem nocnego dyżuru, pił alkohol - jak twierdził - dwie lampki koniaku i piwo. Prokuratorzy zastosowali wówczas wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł oraz na czas śledztwa zabronili mu wykonywania zawodu.
W toku postępowania śledczy odkryli m.in., że incydent z alkoholem przytrafił się temu lekarzowi również ponad miesiąc wcześniej, 9 listopada. Został wtedy wezwany do jednej z kłobuckich szkół, podczas interwencji lekarskiej alkohol wyczuł od niego jeden z nauczycieli.
Według prokuratora Basińskiego, 45-latek miał tłumaczyć wtedy, że jego dziwne zachowanie jest skutkiem użycia przez niego leku na kręgosłup. Prokuratura nie dała jednak wiary jego wyjaśnieniom, opierając się na zeznaniach nauczyciela, który z całym przekonaniem utrzymywał, że lekarz pozostawał pod wpływem alkoholu.
Skierowany do sądu akt oskarżenia obejmuje oba te zdarzenia. Lekarzowi, prócz kary więzienia, grożą sankcje dyscyplinarne, m.in. pozbawienie prawa do wykonywania zawodu.