5,5 roku za zabójstwo córki ze znęcaniem się
Kary 5,5 i 1,5 roku więzienia wymierzył Sąd Okręgowy w Radomiu 34-letniemu Norbertowi B. i 24-letniej Monice P. z Grójca (Mazowieckie), oskarżonym w związku ze śmiercią ich 2-letniej córki, Julii. Ojcu dziewczynki zarzucono m.in. zabójstwo dziecka połączone z fizycznym i psychicznym znęcaniem się nad nim; matce - nieudzielenie pomocy córce.
Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Radomiu postawiła Norbertowi B. siedem zarzutów. Najpoważniejszy to zabójstwo 2-letniej córeczki. Według ustaleń prokuratury, Norbert B. znęcał się nad Julią od marca do 14 lipca 2004 roku. Bił po twarzy, głowie i ciele, zostawiał w łóżeczku zasłoniętym kocem, krzyczał do niej obelżywie.
14 lipca, w dniu, w którym dziewczynka zmarła, B. był pod wpływem narkotyków. Pobił Julię tak dotkliwie, że miała obrażenia głowy, złamany mostek oraz żebra. Zmarła w wyniku ostrej niewydolności oddechowej. Ciało dziewczynki ojciec ukrył w plecaku, obciążył go drutem kolczastym z cegłą i wrzucił do wypełnionej wodą żwirowni w Zalesiu, 10 km od Grójca.
Matka Julii została oskarżona o nieudzielenie jej pomocy, utrudnianie śledztwa, składanie fałszywych oświadczeń co do stanu zdrowia córki i jej zaginięcia oraz wyłudzenie zasiłku opiekuńczego na dziecko w wysokości 97 zł, który pobrała wiedząc, że dziewczynka nie żyje.
Uzasadniając wyrok sędzia Adam Piechota powiedział, że zarzut zabójstwa córki nie został potwierdzony w toku postępowania sądowego. Sąd ustalił, że nie ma medycznych dowodów, które pozwalałyby powiązać działanie Norberta B. w dniu śmierci córki z jej zgonem. Sam fakt ukrycia jej ciała nie może prowadzić do wniosku, że oskarżony zabił ją.
Podczas procesu Norbert B. wyjaśniał, że kiedy zorientował się, że Julia nie oddycha, zaczął ją reanimować uciskając mostek i robiąc sztuczne oddychanie. Robił to nieprofesjonalnie i brutalnie, używał nawet prądu elektrycznego, chcąc pobudzić dziecko do życia.
Biegli stwierdzili, że obrażenia w klatce piersiowej najprawdopodobniej powstały w czasie reanimacji.
Świadczy o tym fakt złamania żeber w liniach środkowych, charakterystyczny dla uciskania klatki piersiowej. Jednocześnie biegli stwierdzili, że jeżeli obrażenia klatki powstały w wyniku reanimacji, to materiał dowodowy (...) nie pozwala ustalić, jaka była przyczyna śmierci - powiedział Piechota.
Według biegłych, przyczyn śmierci mogło być kilka, np. zachłyśnięcie się dziecka pokarmem lub podejrzenie o chorobie genetycznej Julii, która powodowała zawyżony poziom wapna.
Norbert B. odpowiadał w procesie również za kradzież samochodu, prowadzenie auta pod wpływem amfetaminy, posiadanie narkotyków i udostępnianie ich Monice P., uchylanie się od płacenia alimentów na swoje dziecko z innego związku, paserstwo samochodu.
Według sądu, Monika P. nie zrobiła nic, aby uratować dziecko. Kiedy zobaczyła, że nie żyje, wybiegła z domu.
Prokurator żądał dla Norberta B. 25 lat więzienia, a dla Moniki P. - 4 lat pozbawienia wolności. Oskarżyciel nie chciał powiedzieć, czy będzie odwoływał się od tego wyroku. Wyrok nie jest prawomocny.