40 sekund uratowało 115 osób
Tylko ok. 40 sekund dzieliło dwa
samoloty od zderzenia nad Bergen, w Norwegii - poinformowały
norweskie media elektroniczne.
05.06.2006 | aktual.: 05.06.2006 23:49
Po godzinie 13.00, czasu lokalnego, Boeing 737 linii lotniczych SAS z 115 osobami na pokładzie wystartował do krajowego lotu z Bergen do Trondheim. Gdy maszyna nabierała wysokości, znalazła się na kolizyjnym kursie z dwusilnikowym, niewielkim samolotem.
O zbliżaniu się tej maszyny naziemny ośrodek kontroli ruchu lotniczego nie poinformował kapitana pasażerskiego Boeinga. Na szczęście zadziałał automatyczny system ostrzegania. Nakazał on pilotowi wykonanie gwałtownego manewru awaryjnego dla uniknięcia zderzenia.
Jak opowiadał po tym wydarzeniu jeden z pasażerów Boeinga, gwałtowne nurkowanie wielkiej maszyny wywołało panikę wśród pasażerów. Po chwili kapitan, poinformował przez głośniki o przyczynach manewru, uspokajając ludzi i opanowując sytuację. Nikt na pokładzie samolotu nie odniósł obrażeń, dzięki zapiętym jeszcze od startu pasom. Dlatego pilot postanowił nie wracać na lotnisko w Bergen i kontynuował lot.
Przyczyną niebezpiecznego wydarzenia był prawdopodobnie błąd popełniony przez kontrolera lotów na wieży lotniska w Bergen. Nie zareagował on na pojawienie się na linii startu maszyny SAS, drugiego samolotu, który krążył tam wykonując lotnicze fotografie.
Podobny incydent wydarzył się w Norwegii w styczniu br., gdy w ostatniej też chwili udało się uniknąć zderzenia Airbusa SAS z 255 pasażerami i holenderskiego Fokkera z 80 osobami na pokładzie.
Fakty te potwierdzają panującą w kraju opinię o coraz groźniejszych zakłóceniach ruchu lotniczego z winy nie najlepiej wyszkolonego i zbyt szczupłego norweskiego personelu kontroli naziemnej.