4 lata za nieumyślne zabójstwo żandarma na służbie
Na cztery lata pozbawienia wolności za
nieumyślne zabójstwo żandarma na służbie skazał Sąd
Okręgowy w Krakowie 28-letniego Wojciecha P. Sprawa dotyczy
wydarzeń, które rozegrały się w sierpniu 2002 roku w jednostce
żandarmerii wojskowej przy ul. Głowackiego w Krakowie. Wyrok jest nieprawomocny.
Sąd uznał, że Wojciechowi P. nie można zarzucić zabójstwa, o co wnosiła prokuratura, a jedynie udział w pobiciu i nieumyślne zabójstwo. Dlatego zmienił kwalifikację prawną czynu.
Sąd skazał także na trzy i pół roku pozbawienia wolności za udział w pobiciu pomocnika oficera dyżurnego i wartownika 24- letniego Dariusza Ch., a jego brata Mariusza Ch. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat za udział w pobiciu wartownika.
Trzej oskarżeni przyjechali w sierpniu 2002 r. do jednostki. Dariusz Ch., który do marca 2002 odbywał tam służbę wojskową, postanowił odwiedzić kolegów. Podczas odwiedzin on i Wojciech P. pili z żołnierzami alkohol.
W budynku kompanii Dariusz Ch. spotkał się z pomocnikiem oficera dyżurnego kapralem Krzysztofem S., z którym już wcześniej miał nieporozumienia. Kapral ostro zareagował na fakt picia alkoholu na terenie jednostki, doszło do starcia między nim a Dariuszem Ch. Do przepychanki przyłączyli się dwaj pozostali goście. W pewnym momencie kapral wyciągnął broń z kabury i trzymał ją w wysoko uniesionej ręce. Padły dwa strzały: pierwszy na korytarzu, w wykładzinę, kolejny już na zewnątrz budynku, gdzie wszyscy wybiegli.
Jak przyjęła prokuratura na podstawie zeznań świadków i ekspertyz, do śmiertelnego strzału z broni żandarma doszło, gdy Wojciech P. i Dariusz Ch. przytrzymali go na dziedzińcu. Kula przeszła przez szyję i klatkę piersiową do jamy brzusznej, uszkadzając serce, wątrobę i jelita, co spowodowało krwotok wewnętrzny, w wyniku którego żołnierz zmarł.
Podczas awantury pobity został także wartownik. Trzej cywile uciekli z terenu jednostki i nie zatrzymały ich nawet strzały żandarmów. Samochód, którym jechali, zatrzymano w wyniku policyjnej blokady w okolicach ul. Zakopiańskiej.
Dariusza Ch. i jego kuzyna Wojciecha P. prokuratura oskarżyła o udział w pobiciu i zabójstwie 23-letniego żandarma oraz pobicie wartownika. Mariuszowi Ch. zarzuciła udział w pobiciu, czynną napaść na wartownika oraz utrudnianie postępowania karnego poprzez wywiezienie brata i kuzyna samochodem z terenu jednostki żandarmerii tuż po zabójstwie żołnierza.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Obrońcy wnosili o ich uniewinnienie, podnosząc, że funkcjonariusz sam wyciągnął broń i do strzału doszło w wyniku zamieszania. Prokurator domagał się kar po 15 lat pozbawienia wolności.
Sąd uznał ze winę za przypadkowy strzał ponosi Wojciech P., który wykręcał żandarmowi rękę, w której ten trzymał broń.
Z niskich kar nie była zadowolona matka ofiary. "Takie wyroki doprowadzą nas do tego, że ludzie sami zaczną wymierzać sprawiedliwość. Wymiar sprawiedliwości dowiódł właśnie, ile warte jest ludzkie życie" - mówiła na korytarzu.