4,5 roku więzienia za spalenie w piecu noworodka
Na cztery i pół roku więzienia Sąd Okręgowy w
Płocku skazał 35-letnią Mariolę Z., oskarżoną o spalenie w
piecu własnego nowo narodzonego dziecka w kwietniu ubiegłego roku.
Wyrok nie jest prawomocny. Proces w tej sprawie toczył się z
wyłączeniem jawności. Oskarżona przyjęła orzeczenie sądu ze
spokojem.
14.09.2005 | aktual.: 14.09.2005 16:33
Mariolę Z. zatrzymano w lipcu tego roku na przejściu granicznym w Jakuszycach koło Szklarskiej Poręby (Dolnośląskie), gdy jako pasażerka TIR-a próbowała wyjechać za granicę. Wcześniej kobieta przez prawie pół roku ukrywała się po zwolnieniu jej z aresztu. Powodem zwolnienia były jej prośby o możliwość spotkania się z trójką swych dzieci w wieku od 5 do 7 lat.
W kwietniu 2004 roku w jednej ze wsi pod Ciechanowem (Mazowieckie) Mariola Z. urodziła zdrowego chłopczyka. Tuż po porodzie owinęła dziecko we własne spodnie, włożyła do pieca w przydomowej kotłowni, a następnie oblała zawiniątko olejem napędowym i podpaliła. Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie postawiła jej zarzut dzieciobójstwa, czyli "zabójstwa dziecka podczas porodu i pod wpływem jego przebiegu", domagając się przed sądem wymierzenia maksymalnej kary za to przestępstwo, czyli 5 lat pozbawienia wolności.
W ramach śledztwa ustalono, że Mariola Z. zaszła w ciążę w związku pozamałżeńskim, co próbowała ukryć przed rodziną i znajomymi - nawet w dniu porodu, nagabywana przez sąsiadkę, zaprzeczała, iż jest w ciąży, a bóle porodowe przedstawiała jako bóle nerek. Kilka dni później w rozmowie z mężem Mariola Z. przyznała się do urodzenia i zabicia dziecka.
Sąd przypomniał, że w czasie porodu Mariola Z. była w domu ze swą 5-letnią córką Eweliną - gdy kobieta niosła noworodka do kotłowni, ten zapłakał; córeczka spytała "kto to płacze?", na co matka odpowiedziała jej, że "to płacze kotek".
Mariola Z. była badana przez biegłych psychiatrów, którzy orzekli, iż pomimo lekkiego upośledzenia intelektualnego jest zdrowa psychicznie. Biegli uznali także, że kobieta nie planowała zabójstwa dziecka w czasie ciąży, tylko dokonała go pod wpływem "impulsywnego zachowania" wywołanego porodem. Sąd przychylił się do tej opinii, podkreślając, iż Mariola Z. odpowiadała za dzieciobójstwo, a nie za zabójstwo, które zagrożone jest o wiele wyższą karą pozbawienia wolności, włącznie z dożywociem.
"Każde pozbawienie życia jest czynem okrutnym i wstrząsającym. Zwłaszcza wtedy, gdy ofiarą jest całkowicie bezbronne, nowo narodzone dziecko, a sprawcą jego śmierci jest jego własna matka, która z natury opiekuje się dzieckiem, bo daje mu życie. Należy jednak pamiętać, że zamiar dzieciobójstwa pod wpływem porodu jest wynikiem zespołu czynników psychologicznych, fizjologicznych i społecznych związanych zarówno z porodem, jak i sytuacją życiową matki, z czym mamy do czynienia w tej sprawie w sposób oczywisty" - zaznaczył sąd w uzasadnieniu wyroku.
W orzeczeniu podkreślono, iż z uwagi na okoliczności czynu oraz postawę oskarżonej przed i po przestępstwie sąd nie znalazł podstaw do nadzwyczajnego złagodzenia kary.
Po pierwszym aresztowaniu Mariola Z. wyszła na wolność 4 stycznia 2005 roku, bo płocki Sąd Okręgowy, gdzie trafił wcześniej akt oskarżenia w jej sprawie, nie przychylił się do wniosku ciechanowskiej Prokuratury Rejonowej o przedłużenie aresztu. Wkrótce potem kobieta zniknęła z miejsca swego zamieszkania. Rozpoczęły się jej poszukiwania. Za zbiegłą wydano krajowy list gończy i europejski nakaz zatrzymania.
W środę sąd nie zgodził z wnioskiem obrońcy Marioli Z. o uchylenie wobec niej tymczasowego aresztu do czasu uprawomocnienia się wyroku lub zastosowanie w tym czasie dozoru policyjnego - sąd przedłużył areszt do stycznia 2006 roku, przypominając, iż po wcześniejszym wyjściu na wolność kobieta zniknęła i była poszukiwana, co opóźniło rozpoczęcie procesu w jej sprawie o kilka miesięcy.
Wobec Marioli Z. z powództwa jej męża toczy się przed sądem cywilne postępowanie rozwodowe.