378 osób przeżyło katastrofę na morzu; 800 zaginęło
Co najmniej 378 osób przeżyło katastrofę egipskiego promu "Salaam 98", który w piątek przed świtem zatonął na Morzu Czerwonym - poinformowały egipskie władze morskie, aktualizując liczbę uratowanych ludzi.
Wcześniej podawano, że odnaleziono 354 rozbitków. Na pokładzie promu znajdowało się około 1400 ludzi. Według świadków, na statku wybuchł pożar. Kapitan promu "Salaam 98", który w piątek nad ranem zatonął na Morzu Czerwonym, zbiegł z płonącego statku - mówili rozbitkowie, którzy przeżyli katastrofę. Wciąż 800 osób uważa się za zaginione. Z wody wyłowiono 195 ciał ofiar.
Według relacji rozbitków, pod pokładem statku - zanim zatonął - wybuchł pożar. Ogień pojawił się zaraz po tym, jak "Salaam 98" wypłynął z portu Duba w Arabii Saudyjskiej, ale mimo to, prom przez blisko dwie godziny poruszał się po morzu - mówią świadkowie. Jeden z nich podkreślał, że z jednostki unosił się gęsty dym, po czym statek przechylił się na jedną burtę i w ciągu pięciu minut całkowicie poszedł na dno.
Mieliśmy na sobie kamizelki ratunkowe, ale powiedzieli nam, że nic złego się nie dzieje (...). Potem statek zaczął tonąć, a kapitan wsiadł na szalupę i odpłynął - powiedział Egipcjanin Szahata Ali.
Większość uratowanych to osoby, którym udało się dostać na szalupy ratunkowe spuszczone z promu w chwili katastrofy. Jak poinformował w piątek wieczorem Sulejman Awad, rzecznik prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka, na promie nie było wystarczającej liczby łodzi ratunkowych.
W sobotę rano okręty, samoloty i śmigłowce egipskie oraz saudyjskie nadal poszukiwały rozbitków, choć szanse znalezienia kogokolwiek żywego z każdą chwilą zdają się coraz mniejsze.
Według relacji rozbitków, na pokładzie statku - zanim zatonął - wybuchł pożar. Ogień pojawił się zaraz po tym, jak "Salaam 98" wypłynął z portu Duba w Arabii Saudyjskiej, ale mimo tego, prom przez blisko dwie godziny poruszał się po morzu - mówią rozzłoszczeni świadkowie. Jeden z nich podkreśla, że z jednostki unosił się gęsty dym, po czym statek przekrzywił się na jedną burtę i w ciągu pięciu minut całkowicie poszedł pod wodę.
W Safadży, gdzie na podróżujących promem czekali krewni, doszło w sobotę do rozruchów i starć z policją. Bliscy ofiar twierdzą, że władze nie informują ich w wystarczającym stopniu o katastrofie.
35-letni egipski prom "Salaam 98" z około 1400 osobami na pokładzie zatonął w nocy z czwartku na piątek na Morzu Czerwonym. Większość z ok. 1400 pasażerów stanowili Egipcjanie wracający z pracy zarobkowej w Arabii Saudyjskiej. Na statku było też 98 członków załogi. Poza Egipcjanami, statkiem płynęło też 99 Saudyjczyków, trzech Syryjczyków, dwóch Sudańczyków i jeden Kanadyjczyk. Takie informacje przekazał, zastrzegając sobie anonimowość, pracownik egipskiego urzędu morskiego w Suezie.
Do zatonięcia doszło na wodach egipskich, 95 kilometrów od Hurghady. Prom zniknął w nocy z ekranów radarów służb morskich.