37 zabitych w zamachach w Londynie - potwierdza policja
(fot. PAP/EPA)
Do 37 wzrosła liczba ofiar
śmiertelnych czterech wybuchów w londyńskim metrze i w autobusie -
podała wieczorem londyńska policja. 700 osób jest
rannych. Poprzednio informowano o co najmniej 33 zabitych. Jednocześnie podano, że w zamachu na piętrowy autobus w centrum
Londynu zginęły co najmniej dwie osoby. Nieoficjalnie mówi się, że liczba ofiar śmiertelnych może przekroczyć 70, gdyż nie do końca odgruzowano jeszcze jeden z tuneli metra, w którym doszło do wybuchu.
Francuski minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy powiedział tymczasem w telewizji publicznej France 2, że co najmniej 50 osób poniosło śmierć, 300 jest rannych, w tym 50 bardzo ciężko. Sarkozy powołał się na swego brytyjskiego kolegę Charlesa Clarke'a, z którym rozmawiał dwukrotnie.
Do wybuchów doszło w tunelach w pobliżu trzech stacji metra - Edgware Road, pomiędzy Russell Square i King's Cross i między Liverpool Station i Aldgate. Czwarta eksplozja - w autobusie - miała miejsce przy Tavistock Square w centrum miasta. Policja nie wyklucza, że bomba, która wybuchła w piętrowym autobusie, mogła być przeznaczona dla metra, lecz wybuchła za wcześnie.
Wyraźnie wstrząśnięty premier Tony Blair, który wrócił do Londynu ze Szkocji, gdzie odbywa się szczyt G-8, zamachy nazwał "barbarzyńskimi" i wyraził opinię, że zostały skoordynowane z rozpoczęciem szczytu. Oświadczył, że terroryści w żadnym razie nie osiągną swoich celów.
We wspólnym oświadczeniu przywódcy krajów G-8 potępili ataki w Londynie i potwierdzili, że pozostają zjednoczeni w walce z terroryzmem.
Policja nie dysponowała "żadnymi wywiadowczymi informacjami" o przygotowywanym na czwartek zamachu - podano na konferencji prasowej w Londynie. Przyznała też, że musi pozostać czujna, albowiem "nie wiemy, czy to jest już koniec".
Według policji nie wiadomo, czy prawdziwa jest informacja o odpowiedzialności Al-Kaidy za zamachy, gdyż nikt oficjalnie nie przyznał się do winy i nikt nie uprzedził o zamachach.
Nieznane ugrupowanie
Wcześniej włoska agencja ANSA podała, że do zamachów w Londynie przyznało się nieznane dotąd ugrupowanie terrorystyczne - Tajna Grupa Świętej Wojny Al-Kaidy w Europie. W zamieszczonym w Internecie oświadczeniu ugrupowanie to zażądało też od Włoch i Danii wycofania wojsk z Afganistanu i Iraku. W reakcji na te doniesienia policja w Kopenhadze zaostrzyła środki bezpieczeństwa i wezwała mieszkańców do czujności.
Wszyscy pasażerowie unieruchomieni w wyniku zamachów w tunelach metra zostali do popołudnia uwolnieni.
Papież modlił się za ofiary zamachów, a telegram kondolencyjny w jego imieniu wystosował do arcybiskupa brytyjskiej stolicy kardynała Cormaca Murphy O'Connora watykański sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano. Benedykt XVI potępił zamachy, nazywając je "nieludzkimi i antychrześcijańskimi czynami".
Brytyjczycy głęboko wstrząśnięci
Królowa brytyjska Elżbieta II oświadczyła, że Brytyjczycy są "głęboko wstrząśnięci"; w imieniu całego narodu złożyła ofiarom czwartkowych zamachów wyrazy współczucia.
Prezydent Rosji Władimir Putin potępił ataki i dodał, że świat musi zjednoczyć się w walce z terrorem. Francuski prezydent Jacques Chirac zapewnił, że będzie "nieustannie i nieugięcie toczył walkę z terroryzmem". Natomiast prezydent USA George W. Bush podkreślił, że "wojna z terroryzmem trwa".
Nadzwyczajne posiedzenie
W piątek odbędą nadzwyczajne posiedzenie przedstawiciele 26 krajów członkowskich NATO, by ocenić skutki zamachów terrorystycznych, dokonanych w Londynie i zdecydować o ewentualnym podjęciu działań.
Interpol (Międzynarodowa Organizacja Policji Kryminalnych) zadeklarowała, że udzielanie pomocy Brytyjczykom będzie "pierwszym zadaniem" organizacji.