Polska34. rocznica pacyfikacji Wybrzeża

34. rocznica pacyfikacji Wybrzeża


16 grudnia mija 34. rocznica krwawej pacyfikacji robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Według oficjalnych danych, podczas masowych wystąpień przeciw siłom wojska i milicji zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych.

34. rocznica pacyfikacji Wybrzeża
Źródło zdjęć: © AFP

15.12.2004 | aktual.: 15.12.2004 08:47

Po ogłoszeniu 13 grudnia 1970 roku podwyżek cen na żywność doszło do spontanicznych protestów w wielu miastach Wybrzeża, m.in. w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Elblągu i Słupsku. Według ustaleń Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, to sam ówczesny I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka podjął decyzję o wzroście cen i jego terminie, bo sądził, "że sukces zawartego właśnie układu o granicach PRL-RFN zminimalizuje złe nastroje wywołane podwyżką".

Zorganizowany 14 grudnia strajk w gdańskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej rozszerzył się na wiele przedsiębiorstw Wybrzeża, doprowadzając do gwałtownych wystąpień ulicznych.

14-15 grudnia demonstranci atakowali oddziały milicji, podpalali budynki, m.in. gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku.

Od 15 grudnia trwały strajki i demonstracje w Gdyni i Szczecinie, od 16 grudnia demonstrowano też w Słupsku i Elblągu. Gomułka zdecydował o użyciu wobec demonstrantów broni palnej i wprowadzeniu do Gdańska wojska. Żadna z osób obecnych na posiedzeniu ścisłych władz PZPR nie zgłosiła sprzeciwu wobec tej decyzji, także ówczesny szef MON generał Wojciech Jaruzelski.

16 grudnia, zgromadzone przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, wojsko otworzyło ogień do opuszczającej teren stoczni grupy robotników (na cześć poległych wówczas osób w 1980 r. postawiono w tym miejscu pomnik Poległych Stoczniowców).

Tego samego dnia wieczorem w gdańskiej telewizji wystąpił wicepremier i były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, Stanisław Kociołek. Wezwał wszystkich do powrotu do pracy. Gdy jednak następnego dnia o świcie na stacji kolejowej w Gdyni wysiadła grupa robotników, wojsko blokujące na polecenie ówczesnego członka Biura Politycznego i sekretarza KC PZPR Zenona Kliszki Stocznię im. Komuny Paryskiej otworzyło ogień - padły kolejne ofiary.

17 grudnia strajki i zamieszki rozpoczęły się także w Szczecinie, gdzie także były ofiary. Protesty trwały również w Słupsku, Elblągu, Krakowie i Wałbrzychu oraz w innych miastach.

Według oficjalnych danych, w grudnia 1970 roku na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. Ich dokładna liczba nie jest znana, wielu osób nie rejestrowano, inni - obawiając się represji - nie podawali nazwisk. Kilka tysięcy osób aresztowano i poddano różnorodnym represjom, m.in. zwolnieniom z pracy.

Kolejne strajki w styczniu i lutym 1971 roku w Łodzi i Szczecinie doprowadziły do wycofania grudniowych podwyżek.

Robotnicze protesty spowodowały zmiany na szczytach władzy w Polsce - 20 grudnia, po rezygnacji Władysława Gomułki, na I sekretarza KC PZPR wybrano Edwarda Gierka. Zmienił się też premier - Józefa Cyrankiewicza (pełniącego tę funkcję z dwuletnią przerwą od 1947 r.) zastąpił generał Piotr Jaroszewicz.

W PRL nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności za wydarzenia Grudnia. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r. Od 1990 r. Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku prowadziła śledztwo. W 1995 r. skierowała do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku akt oskarżenia przeciw 12 osobom, w tym Jaruzelskiemu, Kociołkowi, wiceszefowi MON generałowi Tadeuszowi Tuczapskiemu oraz dowódcom jednostek wojska tłumiących protest. Wszystkim zarzucono "sprawstwo kierownicze" masakry, zagrożone karą dożywocia. Żaden z oskarżonych nie zgadza się z zarzutami.

Pierwszy raz sąd w Gdańsku zebrał się w marcu 1996 r., jednak proces długo nie mógł ruszyć z powodów formalnych. M.in. na rozprawy nie stawiali się oskarżeni, tłumacząc się złym stanem zdrowia i podeszłym wiekiem. Składali też wnioski o wyłączenie ich z procesu lub o zwrot sprawy do prokuratury. Z czasem sprawy kolejnych chorych oskarżonych wyłączano z postępowania. W 1999 r. proces ten - już tylko wobec 10 oskarżonych - przeniesiono do Warszawy.

Proces Jaruzelskiego i sześciu oskarżonych ruszył w końcu w październiku 2001 r. w warszawskim Sądzie Okręgowym i trwa do dziś. Jaruzelski mówił w swoich wyjaśnieniach, że poczuwa się do współodpowiedzialności politycznej i moralnej, ale nie do karnej. Twierdził, że wiele działań wojska i milicji to "obrona konieczna lub stan wyższej konieczności". Cytował oficjalne dokumenty z 1970 r., z których wynikało, że demonstranci mieli atakować milicjantów, podpalać gmachy, niszczyć samochody i rabować alkohol.

Do przesłuchania w tym procesie pozostało jeszcze około 800 świadków. Ostatnio Jaruzelski nie przychodził na rozprawy, ze względu na stan zdrowia. Reprezentują go adwokaci.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)