30 tys. terrorystów działa w Iraku?
W Iraku działa od 20 tysięcy do 30 tysięcy terrorystów, kierowanych przez przywódców obalonego reżimu saddamowskiego, którzy znaleźli schronienie w Syrii. Taką ocenę przedstawił szef wywiadu irackiego, gen. Muhammad al-Szahwani, na łamach panarabskiej gazety "Aszark al-Awsat".
05.01.2005 | aktual.: 05.01.2005 16:40
Szahwani oczekuje, że zamachy i inne zbrojne ataki osłabną i dobiegną końca w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
"Oficjalnie nazywamy ich terrorystami - powiedział. - Mają w swych szeregach od 20 do 30 tysięcy uzbrojonych mężczyzn, działających głównie na terenach sunnickich, gdzie cieszą się moralnym poparciem około 200 tysięcy ludzi".
Dzień wcześniej BBC podała na podstawie innej wypowiedzi Szahwaniego, że "ocenia on liczbę rebeliantów na 200 tysięcy, z czego 40 tysięcy to trzon rebelii, a reszta to aktywni zwolennicy".
"Te liczby pokazują, że nie mamy do czynienia z powstaniem, lecz z wojną" - napisał na stronie internetowej BBC brytyjski dziennikarz Paul Reynolds.
W rozmowie z "Aszark al-Awsat" Szahwani oświadczył, że partyzanci otrzymują poparcie finansowe ze strony byłych przywódców partii Baas, Muhammada Junisa al-Ahmada i Sabaawiego al-Hasana, przyrodniego brata Saddama Husajna, którzy - jak dodał - przebywają w Syrii i bez przeszkód przedostają się do Iraku, a potem znów do Syrii.
Syria zaprzecza zarzutom irackim, że terroryści otrzymują pomoc Damaszku i łatwo przekraczają granicę. Irak oskarża także Iran, iż pozwala rebeliantom przenikać na terytorium irackie.
Szahwani powiedział, że po ogłoszeniu przez Bagdad zarzutów wobec Syrii i Iranu nic się nie zmieniło w polityce tych dwóch krajów: oba "są nadal źródłem kłopotów".
Jako miejsca największej aktywności partyzantów wymienił Szahwani tzw. trójkąt sunnicki, prowincję Dijala na północny wschód od Bagdadu i tereny na północ od Hilli. Powiedział też, że w 2- milionowym Mosulu, 360 km na północ od Bagdadu, grupy uzbrojonych mężczyzn zatrzymują i rewidują ludzi na ulicach.
Saddam Husajn wysłał gen. Szahwaniego na emeryturę w 1984 roku. Sześć lat później Szahwani uciekł z Iraku i utworzył ugrupowanie wojskowych dysydentów, które otrzymało poparcie USA. Część członków ugrupowania, w tym trzech synów Szahwaniego, wpadła w ręce agentów reżimu partii Baas i została stracona.