30 milionów Tybetańczyków nad Wisłą
Gdyby prezydent, albo premier powiedział, że solidaryzujemy się z płonącym Tybetem i dziś wszyscy jesteśmy Tybetańczykami, i gdyby właśnie teraz odbywały się wybory, to do urn nad Wisłą udałoby się 30 milionów Tybetańczyków. I jak by oni zagłosowali? Może właśnie na tego kto by to powiedział…
Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory Dzięki Ci za to Panie Ale dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem? – napisał Andrzej Bursa w wierszu pt. „Modlitwa dziękczynna z wymówką”. Wiersz powstał mniej więcej 50 lat temu. Ciekawe, czy gdyby zobaczył Polskę w marcu 2008, to polskość dorzuciłby do koszyka, za który dziękuje Bogu? Czy też "bycie Polakiem" dalej stanowiłoby dla niego powód do czynienia Bogu wyrzutów, choć może teraz już z zupełnie innej przyczyny...
Bursa zalicza się do grupy tzw. poetów wyklętych, którzy nie mieli łatwego życia. Trudno im było znieść otaczającą rzeczywistość i na ogół nie żyli oni długo. Niestety nie mieli okazji dożyć i przeżyć euforii 4 czerwca’89 roku. Gdy Polacy szli wtedy do urn, aby oddać głosy w pierwszych częściowo wolnych wyborach na Plac Niebiańskiego Pokoju w Pekinie wjeżdżały czołgi, żeby zaprowadzić „ład i porządek”. Wtedy wielu z nas powtarzało „O Jezu jak to dobrze, że jestem Polakiem”.
Przez te niespełna 20 lat my dorobiliśmy się wolnego państwa, własnego rządu i własnego prezydenta. Dziś młodzi poeci z całego świata też pewnie piszą takie wiersze i pewnie też tytułują je „Modlitwa dziękczynna z wymówką”. Tylko koniec jest inny. Może na przykład taki: - Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory Dzięki Ci za to Panie Ale dlaczego NIE uczyniłeś mnie Polakiem? Tymczasem po 20 latach Chiny znów zaprowadzają ład i porządek. Tym razem w Tybecie.
Tybetańczycy wprawdzie nie wybierają przedstawicieli do polskiego parlamentu. Nie biorą także udziału w wyborach prezydenckich. I nie ma żadnego powodu, by zabiegać o ich głosy. Jednak jeśli polski premier lub prezydent, nie zważając na chińską politykę wobec Tybetu, spokojnie pojedzie do Chin na Olimpiadę, z pewnością niejeden Polak będzie miał wymówkę do Boga: dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem? I nie będzie dobrze się czuł, choć my nad Wisłą mamy już to, czego tak bardzo 50 lat temu brakowało Andrzejowi Bursie. Niewykluczone też, że z 30 milionów wyborców część naprawdę poczuje się w duchu Tybetańczykami i przypomni sobie podczas wyborów postawę polskich władz.
Ci, którzy nie chcą skarżyć się władzom najwyższym i wolą swoją opinię przekazać prezydentowi lub premierowi już teraz, podaję właściwe adresy.
Marek Dziewięcki, Wirtualna Polska
biuroprasowe@prezydent.pl
cirinfo@kprm.gov.pl