3‑letnia Nikola i jej rodzeństwo wracają do rodziców
Po kilkunastu dniach spędzonych w domu dziecka Nikola i jej rodzeństwo wracają do rodziców. Tak zdecydował białostocki sąd na tajnym posiedzeniu. Rodzina będzie objęta nadzorem kuratora i po okresie próby zapadnie decyzja o dalszym losie dzieci.
O Nikoli i jej rodzinie zrobiło się głośno w połowie maja. Trzylatka sama wyszła wtedy do sklepu na jednym z białostockich osiedli i zaginęła. Okazało się, że spędziła noc u nieznajomych bezdomnych mężczyzn. Obaj usłyszeli zarzuty bezprawnego pozbawienia wolności dziewczynki. Na szczęście nic się jej nie stało.
Później wyszło na jaw, że rodzice Nikoli od dłuższego czasu mają problemy wychowawcze, a rodzina od wielu lat jest pod nadzorem kuratora.
Białostocki sąd jeszcze przed zaginięciem Nikoli wszczął postępowanie o pozbawienie rodziców praw rodzicielskich. Sędziowie uznali, że czwórkę dzieci trzeba umieścić w rodzinie zastępczej pełniącej funkcję pogotowia opiekuńczego. Ostatecznie trafiły do domu dziecka.
Sąd, który wszczął postępowanie o pozbawienie rodziców praw obywatelskich, zdecydował o tzw. urlopowaniu dzieci na trzy tygodnie, biorąc pod uwagę zapewnienia rodziców, że poradzą sobie z obowiązkami wychowawczymi. W tym czasie ich działaniom będzie przyglądał się kurator, m.in. sprawdzi nowe miejsce zamieszkania rodziny i zapewnienia rodziców, że podejmą pracę. Wtedy sąd podejmie decyzję ostateczną.
Rodzina dziewczynki mówi o sobie, że są "ludźmi po przejściach" (mężczyzna odbywał karę więzienia za wyłudzenia), mają problemy z utrzymaniem się, żadnego majątku i często przenoszą się z miejsca na miejsce, bo nie mają mieszkania. Matka dziewczynki ma dzieci z pierwszego małżeństwa, a rodzina od kilku lat pozostaje pod nadzorem kuratorskim.
Kiedy o sprawie zaginięcia dziewczynki zrobiło się głośno, pomoc zaoferowało im Stowarzyszenie "Damy radę", zajmujące się pomocą osobom w takiej sytuacji. Obecnie rodzina przebywa w ośrodku koło Wyszkowa.