3 czerwca zapadnie prawomocny wyrok wobec Stanisława Kani
3 czerwca Sąd Apelacyjny w Warszawie wyda wyrok wobec Stanisława Kani, b. I sekretarza KC PZPR uniewinnionego w I instancji ws. wprowadzenia w 1981 r. stanu wojennego. SA zawiesił zaś postępowanie apelacyjne wobec skazanego b. szefa MSW Czesława Kiszczaka.
27.05.2013 | aktual.: 27.05.2013 14:09
12 stycznia 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Wojciecha Jaruzelskiego - w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ówczesnego ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL.
Uwzględniając wniosek IPN, SO wymierzył karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu 88-letniemu Kiszczakowi za udział w tej grupie przestępczej. Od takiego zarzutu uniewinniono zaś b. I sekretarza KC PZPR (był nim do października 1981 r.) 86-letniego Kanię. Prokurator IPN żądał dla Kani takiej kary jak dla Kiszczaka - dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Z powodu przedawnienia, ale przy uznaniu winy, SO umorzył sprawę trzeciej oskarżonej - 83-letniej Eugenii Kempary, b. członkini Rady Państwa PRL, oskarżonej o przekroczenie uprawnień przez głosowanie za przyjęciem dekretów o stanie wojennym. Ten wyrok jest już prawomocny - Kempara nie apelowała.
IPN zaskarżył wyrok SO tylko w wątku uniewinnienia Kani, wnosząc o jego ponowny proces. Apelację złożył też obrońca Kiszczaka. SA zgodził się jednak z wnioskiem obrońcy nieobecnego Kiszczaka, aby z powodu jego złego zdrowia zawiesić wobec niego postępowanie apelacyjne (IPN był przeciw). SA uznał, że Kiszczak ma prawo do udziału w rozprawie apelacyjnej, co obecnie uniemożliwia mu stan zdrowia.
Z kolei 5 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie ma podjąć decyzję w sprawie zawieszenia, z powodu złego zdrowia Kiszczaka, jego piątego procesu za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 r.
Kania: IPN obciążył mnie hańbiącymi i nieprawdziwymi zarzutami
Prok. IPN Bogusław Czerwiński uzasadniał w SA wniosek o ponowny proces Kani tym, że jako I sekretarz podpisał on wiosną 1981 r. dwa dokumenty przygotowujące stan wojenny. Dodał, że jego kariera nie uległa załamaniu po odejściu w październiku 1981 r. z funkcji I sekretarza - jak np. Ryszarda Reiffa, który jako członek Rady Państwa sprzeciwił się stanowi wojennemu.
- Mój klient nie brał udziału w zorganizowanej grupie zbrojnej; same podpisy o tym nie świadczą, a te dwa dokumenty nie on opracował - mówił w SA mec. Andrzej Peterek.
W obszernym wystąpieniu Kania mówił, że przygotowywania stanu wojennego - w czym nie brał on udziału - nie wiązano wtedy z jego wprowadzeniem, a on sam uważał to za "nieracjonalne". Dodał, że IPN obciążył go "hańbiącymi i nieprawdziwymi zarzutami". Oświadczył, że sugerowanie, by opowiadał się za siłowym rozwiązaniem, to "prowokacyjna ocena".
SA uzasadnił odroczenie wyroku zawiłością sprawy.
Pion śledczy IPN oskarżył 9 osób
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób - członków władz przygotowujących stan wojenny oraz Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Proces trwał od września 2008 r. Po wyłączeniu przez sąd spraw czterech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało troje podsądnych.
Zarzuty w sprawie "związku przestępczego" przedawniają się w 2020 r. Oskarżeni twierdzili wiele razy, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SO Ewa Jethon mówiła, że w przypadku oskarżonych spełniono wszystkie znamiona "związku przestępczego", bo kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego związku przestępczego "niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem". SO wyłączył z tego grona Kanię, bo "nie działał on z zamiarem nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego; opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych".
SO ustalił, że grupa ta działała w tajnym porozumieniu co najmniej od marca 1981 r. w celu rozwiązania ówczesnego kryzysu politycznego przez wprowadzenie nielegalnego stanu wojennego i likwidację NSZZ "Solidarność". Według sądu postanowili oni prowadzić prace nad tym w tajemnicy, by wykorzystać "element zaskoczenia" i zakładając wprowadzenie stanu wojennego na mocy dekretów Rady Państwa. Sędzia dodała, że mieli "pełną świadomość", że byłoby nielegalne, gdyby do wydania dekretów doszło w czasie sesji Sejmu (bo w jej czasie Rada Państwa nie miała prawa wydawania dekretów).
Według SO nie można podzielić opinii oskarżonych, by działali w tzw. stanie wyższej konieczności (który sprawia, że nie ma mowy o przestępstwie - red.) wobec rzekomej groźby interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Zdaniem sądu "argument o zagrożeniu interwencją wojsk Układu Warszawskiego jest używany instrumentalnie ex-post dla uzasadnienia wprowadzenia stanu wojennego".
Sprawa Jaruzelskiego zawieszona. Powód: zły stan zdrowia
Sprawę 89-letniego Jaruzelskiego sąd zawiesił jeszcze latem 2011 r. z powodu jego złego stanu zdrowia. Jeśli jego stan się nie polepszy, nigdy nie stanie już przed sądem za kierowanie tą grupą przestępczą (za co grozi kara do 10 lat więzienia) i podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień.
W 1992 r. sejm przyjął uchwałę, że stan wojenny był nielegalny. W 1996 r. sejm, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, nie zgodził się, by Jaruzelski, Kiszczak i inni autorzy stanu wojennego odpowiadali przed Trybunałem Stanu. W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie nawet z prawem PRL.