3.000 osób przed węgierskim parlamentem
3000 przeciwników premiera Węgier Ferenca Gyurcsanya zebrało się na placu Lajosa Kossutha przed parlamentem w Budapeszcie. Organizatorzy
zapowiedzieli występy znanych gwiazd muzyki pop.
Manifestacje niewątpliwie miały swoje apogeum w sobotę. Ale będą się toczyć przez cały tydzień - powiedział rzecznik komitetu organizacyjnego manifestantów Krisztian Hajdu.
Dodał, że protesty zostaną zakończone 29 września, aby uszanować ciszę wyborczą obowiązującą przed wyborami samorządowymi 1 października.
W sobotę inny organizator, Tamas Molnar, zapowiadał natomiast kontynuowanie manifestacji nawet po wyborach. Będziemy protestować, dopóki rząd nie ustąpi - oświadczył.
W nocy z soboty na niedzielę w biuro biuro rządzącej Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) w Koeszeg (zachód Węgier) rzucono koktajl Mołotowa, powodując wybuch pożaru. Nikt nie został jednak ranny.
Akcje protestu w Budapeszcie trwają od ostatniego poniedziałku. Zaczęły się po ujawnieniu treści majowego wystąpienia Gyurcsanya na zebraniu partyjnym MSZP, w którym premier przyznał, że socjaliści okłamywali społeczeństwo co do faktycznego stanu gospodarki i państwa, i wezwał do zaprzestania tych praktyk oraz wszczęcia niepopularnych reform.
We wcześniejszych dniach protestom towarzyszyły akty przemocy - 255 osób zostało rannych, a policja przesłuchała ponad 200 uczestników protestów.
Gyurcsany oświadczył w wywiadzie dla ukazującego się w niedziele tygodnika "Vasarnap Reggel", że nie ustąpi ze stanowiska i nie będzie przepraszał za swoje przemówienie z maja. Podkreślił, że nadal zamierza się ubiegać w przyszłym roku o przywództwo w swojej partii.