27‑latek śmiertelnie pobity po juwenaliach w Łodzi. Zatrzymanych czterech mężczyzn
Łódzcy policjanci zatrzymali czterech mężczyzn podejrzanych o śmiertelne pobicie 27-latka, który zginął w miniony weekend, wracając wraz z dziewczyną z juwenaliów. 23-latek usłyszał już zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, zaś pozostali napastnicy jeszcze we wtorek mają usłyszeć zarzut nieudzielenia pomocy.
Jak poinformował w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, prokurator Krzysztof Kopania, do zdarzenia doszło na skrzyżowaniu ul. Kopcińskiego i Jaracza, w pobliżu stacji benzynowej. Wracająca ze studenckiej imprezy para spotkała tam grupę mężczyzn. Doszło do szamotaniny, podczas której 27-latek został uderzony w głowę. - Pobity mężczyzna osunął się na ziemię i już się nie podniósł - powiedział rzecznik.
Jak dodał, towarzysząca 27-latkowi kobieta próbowała mu pomóc, poprosiła też o to samo stojących obok uczestników bójki. Ci jednak odmówili i oddalili się z miejsca zdarzenia. Kobieta wezwała na miejsce karetkę. Pobity 27-latek trafił do szpitala, jednak lekarzom nie udało się go uratować i zmarł po kilku godzinach.
We wtorek policjanci zatrzymali czterech mężczyzn, którzy brali udział w pobiciu. Jak powiedział prokurator Kopania, 23-letni sprawca, który miał zadać "decydujący" cios, usłyszał już zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w następstwie czego doszło do śmierci. Grozi mu do 12 lat więzienia. Pozostali trzej mężczyźni, będący w wieku 22-26 lat, jeszcze dziś mają usłyszeć zarzut nieudzielenia pomocy, co zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności.
- Uczestnicy tego zdarzenia nie byli studentami. Najprawdopodobniej wszyscy też byli pod wpływem alkoholu - powiedział rzecznik dodając, iż w przypadku zmarłego 27-latka szczegóły na ten temat będą znane po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Prokurator Kopania dodał, że na pewno pod wpływem alkoholu była kobieta, która towarzyszyła ofierze.
Według Kopani, uczestnicy zdarzenia najprawdopodobniej nie znali się wcześniej.