Świat25. rocznica zamachu na Jana Pawła II

25. rocznica zamachu na Jana Pawła II

Mija 25 lat od zamachu na Jana Pawła II na placu św. Piotra. Z okazji rocznicy do Rzymu została przywieziona z Fatimy słynna figura Matki Boskiej, w której koronie na prośbę papieża umieszczono wyjętą z jego rany kulę. Po południu, po procesji z Zamku św. Anioła na plac św. Piotra, mszę w bazylice odprawi papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej kardynał Camillo Ruini.

13.05.2006 | aktual.: 13.05.2006 08:57

Gdy 13 maja 1981 roku, kilkanaście minut po godz. 17 na początku środowej audiencji generalnej papież stojąc w samochodzie terenowym po raz drugi objeżdżał plac przed bazyliką i pozdrawiał tysiące wiernych, trzy strzały oddał do niego z odległości dwóch metrów Turek Mehmet Ali Agca. Jan Paweł II został zraniony w brzuch, prawy łokieć i wskazujący palec lewej ręki. Rany odniosły także dwie stojące w pobliżu kobiety.

Ciężko rannego papieża zawieziono najpierw - nie bez kłopotów ze względu na panikę, która wybuchła na Placu - na teren Watykanu, pod budynek tamtejszej przychodni. Tam położono go na noszach, na ulicy. Wezwany bezzwłocznie osobisty papieski lekarz doktor Renato Buzzonetti stwierdził, że jego stan z powodu dużej utraty krwi jest bardzo ciężki. Zapadła decyzja o natychmiastowym przewiezieniu Jana Pawła II do kliniki Gemelli, położonej dość daleko od Watykanu. Jechał ambulansem, podarowanym mu przez katolickich lekarzy, który oglądał dokładnie dzień wcześniej podczas wizyty w watykańskim ośrodku medycznym.

W karetce stan papieża coraz bardziej się pogarszał, stracił przytomność. W swej ostatniej książce "Pamięć i tożsamość", wydanej w 2005 roku papież wspominał: Pamiętam tę drogę do szpitala. Zachowałem jeszcze przez pewien czas świadomość. Miałem poczucie, że przeżyję. Cierpiałem, był powód do strachu, ale miałem taką dziwną ufność. Mówiłem do księdza Stanisława, że wybaczam zamachowcowi. Co działo się w szpitalu, już nie pamiętam.

Lekarze, którzy natychmiast przystąpili do operacji, prowadzili trwającą ponad pięć godzin dramatyczną walkę o życie Jana Pawła II ze względu na liczne wewnętrzne obrażenia i ogromną utratę krwi. Przyjęła się dopiero druga transfuzja. Gdy pierwszą organizm odrzucił, lekarze ze szpitala oddawali w pośpiechu swoją krew. Jednocześnie okazało się, że kula przeszła o kilka milimetrów od tętnicy głównej. Operacja zakończyła się po godzinie 23 i choć według pierwszego komunikatu zakończyła się pomyślnie, istniało bardzo duże ryzyko wystąpienia grożących śmiercią komplikacji pooperacyjnych.

W niedzielę 17 maja w południe cały świat po raz pierwszy usłyszał głos papieża, który za pośrednictwem Radia Watykańskiego nagrał przemówienie, poprzedzające modlitwę Regina Coeli.

Powiedział wtedy między innymi: Jestem szczególnie bliski dwóm osobom zranionym wraz ze mną oraz modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem. Zjednoczony z Chrystusem, Kapłanem-Ofiarą, składam moje cierpienie w ofierze za Kościół i świat. Tobie, Maryjo, powtarzam: "Totus Tuus ego sum".

3 czerwca Jan Paweł II powrócił do Watykanu rozpoczynając rekonwalescencję. Jednak 17 dni później okazało się, że konieczna jest ponowna hospitalizacja z powodu komplikacji. Lekarze postanowili zatrzymać papieża w klinice aż do 13 sierpnia. Tego dnia w oficjalnym komunikacie medycznym poinformowano o pomyślnym zakończeniu leczenia pooperacyjnego.

23-letni wówczas Mehmet Ali Agca, schwytany przez policję już kilka minut po zamachu na placu św. Piotra, został najpierw umieszczony w areszcie w policyjnym wydziale do walki z terroryzmem, a następnie w rzymskim więzieniu Rebibbia. Podczas trwającego 53 dni śledztwa wielokrotnie zmieniał zeznania, bądź odmawiał udzielania odpowiedzi, co prowadzących śledztwo utwierdziło w przekonaniu, że jest chorobliwym kłamcą.

Jego proces rozpoczął się w Rzymie 20 lipca 1981 roku. Na sali sądowej zamachowiec siedział w kabinie ze szkła kuloodpornego, strzeżony przez kilku karabinierów. Oskarżono go nie tylko o próbę zamordowania papieża, ale również o zranienie dwóch kobiet stojących w tłumie wiernych, nielegalne posiadanie broni oraz posługiwanie się fałszywymi dokumentami. Zaledwie po trzech dniach procesu, 22 lipca 1981 roku Agca otrzymał najwyższy możliwy we Włoszech wymiar kary - dożywocie. 27 grudnia 1983 roku odwiedził go w więzieniu Jan Paweł II.

W czerwcu 2000 roku Agca został ułaskawiony przez prezydenta Włoch Carlo Azeglio Ciampiego, ale nie odzyskał wolności i do tej pory w Turcji odbywa karę więzienia za zabójstwo dziennikarza, które popełnił jeszcze przed zamachem na papieża.

Nieprzerwanie od chwili zamachu włoski wymiar sprawiedliwości - podobnie jak służby specjalne wielu krajów - prowadził dochodzenie mające ustalić wspólników płatnego tureckiego zabójcy. Dosyć szybko, także dzięki zeznaniom samego Agcy, pojawiły się podejrzenia, że w przygotowaniach pomogli mu obywatele Bułgarii. W listopadzie 1982 roku włoska policja zatrzymała pracownika rzymskiego biura bułgarskich linii lotniczych Sergeja Antonowa pod zarzutem współudziału w zamachu na Jana Pawła II. Dwaj inni obwiniani o to samo Bułgarzy, Todor Ajwazow i Żeliu Wasiliew, kilka miesięcy wcześniej opuścili Włochy i wrócili do swego kraju, gdzie byli całkowicie niedostępni dla włoskiego wymiaru sprawiedliwości.

W sprawie tak zwanego bułgarskiego śladu zamachu przed sądem w Rzymie stanął w 1985 roku tylko Antonow, a Ajwazowi i Wasiliewowi zarzuty postawiono zaocznie. Rok później wszyscy zostali z nich oczyszczeni z powodu braku dowodów. Nie udało się między innymi potwierdzić tezy, że ciężarówka, stojąca 13 maja 1981 roku przed ambasadą Bułgarii w Rzymie, dosłownie cztery metry od polskiej ambasady, miała bezpiecznie wywieźć Agcę z Wiecznego Miasta.

Kolejne informacje, do których docierały zachodnie wywiady oraz prywatne śledztwa prowadzone zarówno we Włoszech, jak i za granicą, skłoniły wiele osób, poszukujących zarówno z urzędu, jak i prywatnie prawdy na temat mocodawców spisku na życie papieża, do wyciągnięcia wniosku, że rozkaz jego zabicia nadszedł z Moskwy. Jedną z pierwszych przesłanek przemawiających za taką wersją było ujawnienie uzyskanej przez CIA informacji, że już w roku 1980 ówczesny szef radzieckiego KGB Jurij Andropow kazał podległym sobie służbom sprawdzić, "jak można fizycznie zbliżyć się do Jana Pawła II".

Dosłownie na kilka tygodni przed zamachem francuski wywiad ostrzegł Watykan, że papieżowi grozi niebezpieczeństwo ze strony bloku wschodniego. O śmiertelnym zagrożeniu Watykan wiedział już jednak znacznie wcześniej. Świadczy o tym niedawna wypowiedź byłego szefa dyplomacji Stolicy Apostolskiej kardynała Achille Silvestriniego, który w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" ujawnił, że już podczas pierwszej papieskiej pielgrzymki do Polski w 1979 roku pojawiały się sygnały o możliwym zamachu.

We Włoszech sprawa zamachu na papieża powróciła po tym, jak zimą 2005 roku ukazała się jego ostatnia książka pod tytułem "Pamięć i tożsamość", zawierająca osobiste refleksje na ten temat. To wtedy działająca w parlamencie w Rzymie tzw. komisja Mitrochina, zajmująca się działalnością służb byłego bloku wschodniego na terenie Włoch, postanowiła ponownie przeanalizować wszystko, co wiadomo na temat spisku.

Zeznania przed komisją złożył emerytowany sędzia Ferdinando Imposimato, od lat zwolennik teorii o "bułgarskim śladzie" spisku oraz tego, że Antonow i wspólnicy byli wykonawcami rozkazu z Moskwy. Protokoły swych zeznań sędzia Imposimato osobiście przekazał w Warszawie Instytutowi Pamięci Narodowej. W przygotowanym raporcie komisja włoskiego parlamentu, kierowana przez senatora Paolo Guzzantiego stwierdziła, że bułgarskie służby specjalne wynajmując płatnego zabójcę Agcę działały na polecenie radzieckiego wywiadu wojskowego GRU, zaś inspiratorem próby zabicia papieża było najwyższe kierownictwo ZSRR.

Jednym z największych sukcesów komisji było dotarcie do zdjęcia, na którym widać wyraźnie, że w chwili zamachu Sergej Antonow był na placu św. Piotra, czego nie udało się udowodnić podczas procesu prawie 20 lat wcześniej. Senator Guzzanti powiedział, że sporządzony w jego komisji raport ma ogromną wartość historyczną i może być podstawą dalszego dochodzenia.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)