Polska25-letni górnik z kopalni Mysłowice nie żyje

25‑letni górnik z kopalni Mysłowice nie żyje

25-letni górnik zginął w piątek w kopalni
"Mysłowice". Wydostanie mężczyzny spod ciężkich elementów obudowy
zajęło ratownikom prawie pięć godzin. Czterej inni górnicy, którzy
pracowali w tym rejonie, wyszli z wypadku bez szwanku.

04.07.2008 | aktual.: 04.07.2008 16:00

Jak wykazała wizja lokalna, mężczyzna nie zginął w wyniku przysypania przez skały; został przyciśnięty elementem zmechanizowanej obudowy chodnika do innej obudowy w wyniku zawału skał.

Zmarły górnik był kawalerem. Jest 11. w tym roku śmiertelną ofiarą wypadku w polskim górnictwie węgla kamiennego i 15. w całym polskim przemyśle wydobywczym.

Pięcioosobowa brygada pracowała przy zbrojeniu rejonu nowej ściany wydobywczej 500 metrów pod ziemią. Doszło do oberwania skał, które przysypały chodnik na odcinku kilku metrów. Przyczyny wypadku wyjaśni postępowanie Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG).

Na tym etapie postępowania musimy brać pod uwagę różne hipotezy - zarówno oberwanie się skał na skutek sił natury, jak i błędy ludzkie. Na razie jest zbyt wcześnie, by przesądzać, co było przyczyną wypadku - powiedział uczestniczący w wizji lokalnej pod ziemią wicedyrektor departamentu górnictwa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), Adam Mirek.

Dodał, że górnicy pracowali na skrzyżowaniu chodnika przyścianowego ze ścianą wydobywczą. Ze względów bezpieczeństwa w tym miejscu konieczne było poszerzenie wyrobiska i zamontowanie specjalnej, trwalszej obudowy - właśnie po to, aby chronić górników przed ewentualnym zawałem.

Mirek pozytywnie ocenił fakt, że takie prace prowadzono przed uruchomieniem ściany; potem byłyby one trudniejsze. Jak powiedział, nową ścianę przygotowano pod wybranym już pokładem, struktura skał w tym rejonie mogła więc być naruszona. Na razie nie można jednak wyrokować, czy właśnie z tego powodu nastąpił obwał skał, czy też przyczynił się do tego sposób prowadzenia robót.

Komisja wyjaśniająca przyczyny wypadku będzie teraz analizować dokumentację robót, m.in. ich plan oraz technologię wykonywania prac. Inspektorzy OUG mają też być obecni przy wydostawaniu z rumowiska kolejnych elementów obudowy, aby móc na bieżąco dokonywać ich oględzin. Na określenie przyczyn wypadku komisja potrzebuje ok. dwa-trzy tygodnie.

Prezes Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), do którego należy kopalnia, Stanisław Gajos, zadeklarował udzielenie niezbędnej pomocy rodzinie ofiary.

W akcji ratowniczej uczestniczyły cztery zastępy ratowników górniczych, którzy musieli przedzierać się przez rumowisko skalnych odłamków. Po ok. czterech godzinach pracy zobaczyli ciało górnika; mężczyzna nie dawał oznak życia. Godzinę później udało się go odkopać, a lekarz stwierdził zgon.

Do wypadku doszło przy ścianie wydobywczej dopiero przygotowywanej do uruchomienia. Brygada górników zbroiła ją. Jak powiedział główny inżynier bhp w kopalni, Grzegorz Pelon, wydobycie węgla ze wszystkich czynnych ścian wydobywczych w tym zakładzie odbywa się bez zakłóceń.

Kopalnia Mysłowice to jeden z tzw. ruchów górniczych kopalni Mysłowice-Wesoła, powstałej kilka lat temu z połączenia dwóch samodzielnych zakładów. Należy do Katowickiego Holdingu Węglowego.

13 stycznia tego roku w kopalni Mysłowice-Wesoła, w części należącej do dawnej Wesołej, miał miejsce inny tragiczny wypadek - dwóch górników zginęło, a jeden został ranny. W wyniku samozapalenia węgla w otamowanej części chodnika 665 m pod ziemią doszło tam do zapalenia i wybuchu metanu, który zniszczył tamę izolacyjną i spowodował wypadek zbiorowy.

Do największego w tym roku wypadku w górnictwie doszło miesiąc temu w kopalni Borynia w Jastrzębiu Zdroju, gdzie wybuch metanu zabił sześciu górników - czterej zginęli na miejscu, dwaj inni zmarli później w szpitalach. 17 górników zostało rannych.

13 marca w jastrzębskiej kopalni Jas-Mos 400 metrów pod ziemią zginął maszynista lokomotywy. Podczas jazdy pociągu towarowego, złożonego z lokomotywy i pięciu wozów do transportu długich materiałów, maszynista wychylił się z kabiny. Udusił się, gdy zwisająca lina docisnęła jego głowę do kabiny.

14 kwietnia w kopalni Zofiówka, także należącej do Jastrzebskiej Spółki Węglowej (JSW)
, zginął pracownik firmy usługowej Progór. Do wypadku doszło podczas wykonywania tzw. upadowej, czyli pochyłego chodnika z poziomu 900 m do poziomu 1080 m. Nastąpiło oberwanie się brył skalnych, które opadając uderzyły i docisnęły głowę górnika do obudowy chodnika.

Tragicznie rok zaczął się także w górnictwie miedziowym. 2 stycznia w kopalni Polkowice-Sieroszowice w czasie samowolnego przechodzenia chodnikiem transportowym 740 m pod ziemią górnik odpowiedzialny za wydawanie paliw i olejów został przejechany przez nadjeżdżający pociąg.

22 lutego w kopalni Lubin maszynista lokomotywy wychylił się z niej i został dociśnięty do wozu stojącego na rozjeździe 610 metrów pod ziemią. Przyczyną zgonu było zmiażdżenie głowy.

8 kwietnia w kopani Rudna, w następstwie wywołanego silnym wstrząsem tąpnięcia, 950 m pod ziemią nastąpiło wyrzucenie materiału skalnego oraz podmuch powietrza, w wyniku czego jeden górnik zginął, a pięciu odniosło obrażenia. Górnicy prowadzili tam roboty związane z wierceniem, kotwieniem i ładowaniem przodków materiałem wybuchowym.

18 czerwca do śmiertelnego wypadku doszło w zajmującej się firmie górnictwa naftowego Diament w Zielonej Górze. Pomocnik wiertacza spadł z mostka wieżowego na podłogę szybu z wysokości ok. 18 m, doznając śmiertelnych obrażeń.

Według WUG, od początku roku do końca kwietnia w całym polskim górnictwie doszło łącznie do 1281 różnych wypadków, z czego 985 w kopalniach węgla kamiennego; poszkodowanymi w 194 z nich byli pracownicy zatrudnionych w kopalniach prywatnych firm usługowych. 11 wypadków miało miejsce w górnictwie kopalin pospolitych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)