Polska25-lecie Solidarności w Wirtualnej Polsce

25‑lecie Solidarności w Wirtualnej Polsce

25 lat temu stoczniowcy z Gdańska zapoczątkowali nowy rozdział we współczesnej historii Polski. 31 sierpnia 1980 roku to dzień, który na zawsze pozostanie dniem, w którym zwyciężyła wolność.
Wydarzenia w gdańskiej stoczni wywarły wielkie piętno na wszystkich. Wśród świadków tych zdarzeń byli również bardzo młodzi wówczas pracownicy przyszłej Wirtualnej Polski. Dziś chcą podziękować swoim rodzicom i krewnym, uczestnikom strajku w Stoczni Gdańskiej.

25-lecie Solidarności w Wirtualnej Polsce
Źródło zdjęć: © AFP

31.08.2005 | aktual.: 31.08.2005 13:11

Jolanta Czerepacha

Specjalista ds. Administracji WP

(...) byłam małą dziewczynką i nie bardzo rozumiałam dlaczego taty nie ma z nami w nocy... mama, z zapuchniętymi od płaczu oczami, zabierała mnie i brata pod bramę Stoczni, a my wisząc na ogrodzeniu jak małpki wyczekiwaliśmy, aby choć przez chwilę zobaczyć tatę.

Wtedy też nie miałam pojęcia jak wielką "zbrodnię przeciwko pokojowi" popełniają moi rodzice, słuchając cichaczem zagłuszanego Radia Wolna Europa, czy jak bardzo dużym zagrożeniem dla nas wszystkich, było trzymanie w domu solidarnościowych ulotek.

Dzisiaj, po 25 latach pragnę podziękować mojemu tacie, za to wielkie poświęcenie w walce o demokrację, za bunt i konsekwencję, które nie poszły na marne.

Tomasz Tybulewicz

Członek zespołu wspomagania technicznego WP

Drogi Tato!
Dziękuję ci, że w '80 roku miałeś dość odwagi, by walczyć o ideały w które wierzyłeś, że postanowiłeś zjednoczyć się z kolegami ze stoczni i razem wziąć los w swoje ręce.

Dzięki Tobie i ludziom tobie podobnym mamy teraz możliwość swobodnego podróżowania, wyrażania opinii, myślenia tego co chcę...

Dziękuję ci Tato, za wszystko co zrobiłeś dla mnie i wszystkich innych Polaków. Jestem z Ciebie niezmiernie dumny!

Jarosław Ziajka

Specjalista ds. Infrastruktury WP

Miałem wtedy 15 lat, kończyły się wakacje i miałem iść do pierwszej klasy technikum. Przez te wydarzenia rozpoczęcie roku szkolnego przesunęło się chyba o 2 tygodnie. Jak zaczął się strajk w stoczni to to było niesamowite, nie jeździła komunikacja wszyscy chodzili pieszo i nikt nie narzekał. Co dzień byliśmy z rodzicami pod stocznią, chodziliśmy pieszo jakieś 5 km.

W stoczni strajkował brat mojego ojca (cały czas tam jeszcze pracuje). Nosiliśmy jedzenie jemu i innym pracownikom. To były ciężkie czasy wszystko trzeba było wystać w kolejkach lub "załatwić". Pamiętam że po chleb to biegałem w nocy do piekarni i kupowaliśmy prosto z pieca. Może za wiele jeszcze nie rozumiałem, ale wstręt do komuny miałem wpajany od dziecka, a pod stocznią to dopiero czuło się dziwną atmosferę jakiejś nadziei pomieszanej z obawą co zrobią "oni" czyli władza. Jakby coś wybuchło, to mogło by być gorzej niż w grudniu '70.

Co jakiś czas czytano ogłoszenia wywoływano pod bramę pracowników do czekających z siatkami jedzenia rodzin. Tłum ludzi stale był przed bramą jedni odchodzili inni przychodzili. Co jakiś czas leciały ulotki ogłaszano jakie kolejne zakłady w Polsce stają. Krążyły różne plotki pamiętam np. taką że kolejarze przyspawali pociąg towarowy, który jechał do ZSRR. Przyjeżdżały delegacje z innych zakładów.

Pamiętam jeszcze że mówiło się, że jak stanęła stocznia Lenina to dopiero inne zakłady lawinowo przyłączały się do strajku i że to był taki zapalnik.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)