20 zabitych, ponad 60 rannych w atakach w Iraku
Zamachowiec samobójca wjechał autem-bombą na stację benzynową w północnym Iraku i wysadził się w powietrze, zabijając czterech cywilów i raniąc przeszło 40 innych.
W innych atakach w różnych miejscach kraju zginęło przeszło 15 osób, a ponad 20 zostało rannych.
Bombiarz samobójca zdetonował ładunek na stacji benzynowej w Tal Afar, około 400 km na północny zachód od Bagdadu. W marcu prezydent George W. Bush chwalił wojska USA za uspokojenie sytuacji w tym mieście i powiedział, że sukcesy tam odniesione "pozwalają żywić nadzieję na wolny Irak".
Potem jednak Tal Afar był kilkakrotnie miejscem ataków. W zeszłym miesiącu eksplozja ciężarówki-bomby na zatłoczonym targowisku zabiła tam co najmniej 17 osób i raniła 35.
W Bagdadzie przydrożna bomba pułapka wybuchła rano, gdy obok przejeżdżał autobus wiozący pracowników Ministerstwa Przemysłu. Zginęło sześć osób, a 12 zostało rannych. Początkowo policja informowała, że autobus wiózł pracowników Ministerstwa Ropy Naftowej.
W sunnickiej dzielnicy Bagdadu, Dora, eksplodowały trzy pociski moździerzowe. Zginęły cztery osoby, a 10 odniosło rany.
W Tikricie rebelianci zastrzelili policjanta, a koło Kirkuku dwóch cywilów.
Ataki te nastąpiły dzień po ogłoszeniu przez iracką Al-Kaidę, że w odwecie za śmierć jej przywódcy Abu Musaba Zarkawiego przygotowuje wraz z innymi grupami rebelianckimi serię wielkich akcji, które "wstrząsną wrogiem niczym trzęsienie ziemi i odbiorą mu sen".