20 oskarżonych o dawanie łapówek za renty
O dawanie łapówek za załatwienie w poznańskim
oddziale ZUS rent i zasiłków chorobowych oskarżyła Prokuratura
Okręgowa w Koninie (Wielkopolskie) 20 osób. Będą one odpowiadać
przed Sądem Rejonowym w Poznaniu - poinformował
rzecznik konińskiej prokuratury Jacek Górski.
29.03.2005 | aktual.: 29.03.2005 20:01
Łapówki w wysokości od 500 do 1500 zł oskarżeni dawali jednemu z lekarzy konsultantów poznańskiego oddziału ZUS za wystawienie opinii o stanie zdrowia, kwalifikującej do otrzymania renty, oraz pracownicy tego oddziału za przychylne załatwienie sprawy.
Wszyscy oskarżeni przyznali się do dawania łapówek. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
Sprawa jest częścią dużego śledztwa, jakie konińska prokuratura okręgowa prowadzi od lipca 2003 roku, w związku z wyłudzaniem zasiłków chorobowych i rent z poznańskiego oddziału ZUS.
Śledztwo w sprawie wyłudzania świadczeń ZUS-owskich cały czas trwa. Sprawa jest rozwojowa, na razie obejmuje blisko 60 podejrzanych, w tym pośredników, pracowników oddziału, kilku lekarzy - głównie orzeczników, ale też specjalistów, będących konsultantami. Nie wykluczamy postawienia zarzutów kolejnym lekarzom i pracownikom ZUS - powiedział Górski.
Aferę w poznańskim oddziale ZUS wykryli policjanci z wydziału do spraw zwalczania przestępczości gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Śledztwo w tej sprawie przekazano prokuraturze w Koninie, ponieważ jeden z podejrzanych lekarzy jest bratem poznańskiego prokuratora.
Wyłudzanie zasiłków chorobowych i rent - jak ustalono podczas śledztwa - odbywało się według ustalonej procedury. Na początku był pośrednik, któremu osoba zainteresowana załatwieniem sobie ZUS- owskiego świadczenia płaciła tysiąc złotych za założenie w przychodni kartoteki choroby. Potem trzeba było jeszcze kilka razy płacić od 200 do 400 zł lekarzom, którzy wprowadzali do tej kartoteki fikcyjne wpisy. Spreparowana dokumentacja trafiała do lekarza - konsultanta ZUS, który stwierdzał, że danej osobie należy się renta. Na końcu tego łańcucha znajdował się lekarz orzecznik, który rentę przyznawał. Świeżo upieczonemu renciście pozostawało jeszcze zapłacenie od 2 do 10 tys. zł, w zależności od grupy inwalidzkiej, którą sobie życzył.