2 lipca wyrok w procesie o śmiertelne potrącenie dwóch chłopców w Kozach
2 lipca bielski sąd rejonowy ogłosi wyrok w procesie Karoliny Z., oskarżonej o to, że prowadząc samochód pod wpływem amfetaminy, śmiertelnie potrąciła na pasach dwóch chłopców - ogłosił sędzia Wojciech Salomon po wysłuchaniu mów końcowych.
25.06.2013 | aktual.: 25.06.2013 15:32
Oskarżyciel oraz rodzice Konrada i Patryka domagają się wysokiego wyroku. Prokurator Dariusz Warzecha zażądał 9 lat więzienia, a pełnomocnik rodziców Andrzej Suchonek - najwyższej możliwej kary - 12 lat. 21-letnia kobieta miałaby też otrzymać dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Ojciec jednego z chłopców, Dariusz Kine, mówił na sali rozpraw, że tylko rodzic, który przeżył taką tragedię, jest w stanie wyobrazić sobie ból, który odczuwają. - Dostaliśmy dożywocie i z nim będziemy żyli. Współczuję rodzicom oskarżonej, ale osobiście wolałbym odwiedzać swoje dziecko za kratami niż na cmentarzu - powiedział.
Oskarżona w ostatnim słowie przeprosiła bliskich dzieci. - Bardzo przepraszam. Wiem, że moje przeprosiny nie wrócą życia dzieci. Z tym, co zrobiłam, będę żyła - mówiła płacząc.
Według prokuratury wina Karoliny Z. jest bezsporna. Potwierdzają ją zeznania świadków oraz opinie biegłych. Kobieta była pod wpływem amfetaminy; poza tym prowadziła samochód z nadmierną prędkością 98 km na godz. w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km na godz. Śledczy podkreślił, że stężenie amfetaminy w krwi Karoliny Z. było wysokie. Po ponad czterech godzinach od wypadku wynosiło 170 ng/ml. Zdaniem biegłych realny wpływ na organizm człowieka ma już stężenie 50 ng/ml.
Jak mówił prokurator, chłopcy nie przyczynili się do wypadku. Kiedy weszli na drogę, samochód znajdował się ponad 100 metrów od przejścia. Oskarżona mogła wyhamować, ale nawet nie spróbowała.
Obrona apelowała o łagodną karę, zwracając uwagę na młody wiek oskarżonej, a także to, że do tragedii doszło w sposób nieumyślny. - To nie jest zdemoralizowana osoba - mówił adwokat Rafał Bargiel.
Obrońcy chcą też zmiany kwalifikacji czynu. Zdaniem adwokat Anny Englert nie można jednoznacznie stwierdzić, czy amfetamina miała wpływ na oskarżoną. Zażyła ją rano, a do wypadku doszło po południu. Tymczasem pobudzenie organizmu według biegłych trwa 3-4 godz. Wskazywała też na zeznania świadków - lekarza i policjantów - którzy stwierdzili, że oskarżona nie sprawiała wrażania jakby była pod wpływem narkotyku. Być może zażyła kolejną dawkę, ale tego nie wiadomo.
- Wszelkie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonej. A to, że jechała zbyt szybko, wcale nie oznacza, że była pod wpływem amfetaminy. Kierowcy masowo łamią przepisy dotyczące ograniczenia prędkości - mówiła adwokat.
Zwracała też uwagę na nieścisłości w zeznaniach świadków, wskazując, że chłopcy mogli wbiec na drogę.
Zmiana kwalifikacji mogłaby obniżyć górną granicę kary, która grozi kobiecie, z 12 do 8 lat.
Do wypadku doszło jesienią ubiegłego roku w Kozach koło Bielska-Białej. Rozpędzony peugeot uderzył w przechodzących przez jezdnię na pasach dwóch chłopców, którzy wracali ze szkoły. Jeden zginął na miejscu, drugi zmarł po kilku godzinach w szpitalu.
Kobieta od jesieni przebywa w areszcie.