18 tysięcy stron korupcji
W poniedziałek będzie gotowy pierwszy akt oskarżenia w sprawie łapówek w ratuszu. Rozmiary śledztwa przerosły najśmielsze oczekiwania prokuratorów. Zarzuty postawiono co najmniej 20 osobom.
O szczegółach pierwszego śledztwa korupcyjnego w ramach „ratuszgate” prokuratura poinformuje w przyszłym tygodniu, podczas konferencji prasowej. - Będzie o czym pisać - zapowiada tajemniczo prokurator Roman Wawrzynek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Na razie wiadomo na pewno, że w akcie oskarżenia, który pójdzie w przyszłym tygodniu do sądu, wśród oskarżonych znajdą się Leszek Pogan (były prezydent Opola i wojewoda opolski), Stanisław Dolata (były przewodniczący rady miasta), Ewa Olszewska (była wiceprezydent i marszałek województwa), Remigiusz Promny (były naczelnik wydziału przetargów; on pojawi się także w drugim śledztwie) oraz liczni biznesmeni, m.in. Eugeniusz K. (właściciel brzeskiego Ekobudu) i Adam W. (prezes Zieleni Miejskiej). Z naszych ustaleń wynika, że będzie to co najmniej 20 osób. Prawdopodobnie większość oskarżonych będzie wnioskować o dobrowolne poddanie się karze.
Tylko jedna osoba z grona oskarżonych nie przyznała się do winy: prof. Stanisław Dolata. - Oskarżony zachowuje się tak, jakby wszyscy wokół niego sprzysięgli się i uknuli spisek, by go pogrążyć, a on jest niewinny, choć materiał dowodowy wskazuje coś innego - mówi Roman Wawrzynek.
Jednak obrońca Dolaty, który w minionym tygodniu zapoznał się z obszernym materiałem śledztwa (90 tomów akt, po 200 stron każdy), mec. Marek Sawczuk, uważa inaczej. Jest rozczarowany tym, co przeczytał w aktach. - Dziś wiem już, że stosowany wobec mojego klienta środek zapobiegawczy, w postaci tymczasowego aresztu, nie jest adekwatny do rangi zarzutów - mówi adwokat. - Zarzuty nie znajdują potwierdzenia w materiale dowodowym i w znacznym stopniu opierają się na pomówieniach.
Mec. Sawczuk uważa również, że ten materiał mógł być udostępniony adwokatom znacznie wcześniej, a nie na tydzień przed zakończeniem śledztwa. - Prawo do obrony stało się iluzoryczne. Jak mogłem skutecznie bronić swego klienta, jeśli przez rok nie mogłem się dowiedzieć, co jest w aktach - mówi Sawczuk.
Prokuratura nie kryje zadowolenia z efektów śledztwa. - To ogromny sukces zaangażowanych w nie prokuratorów, efekt dobrej współpracy z policją i sądem i duża osobista zasługa prokuratora okręgowego Józefa Niekrawca - mówi Eugeniusz Tokarczyk, zastępca prokuratora okręgowego w Opolu. - Były różne dyskusje na temat tego, czy śledztwo powinno się toczyć w Opolu, czy w innym województwie. On zdecydował, że mamy odpowiednie siły, kadry i obiektywizm, by skutecznie poprowadzić śledztwo.
- Prokuratura spoza Opola miałaby problemy z ustaleniem wszystkich powiązań między uczestnikami afery i dojściem do prawdy - dodaje Roman Wawrzynek. - Naszym prokuratorom udało się to, gdyż żyjemy w tym mieście, słyszymy różne rzeczy. To ułatwiło kierunki działań.
Gdy ruszyło najgłośniejsze śledztwo ostatnich lat na Opolszczyźnie - przypomnijmy - bezpośrednim bodźcem do działania był dla prokuratury tekst śledczy dziennikarzy „NTO” „Nie były to dobre domy”, opublikowany w październiku 2002 - wielu polityków zarzucało prokuraturze opieszałość i nieudolność.
Na pierwszy pokazowy efekt pracy prokuratorów trzeba było czekać blisko rok. Ale zaskoczył wszystkich: do aresztu trafił Leszek Pogan, były prezydent Opola i były wojewoda, oraz Stanisław Dolata, były przewodniczący rady miasta. Obu aresztowanym zarzucono przyjęcie po 150 tys. zł łapówki.
Przełomem w śledztwie było zatrzymanie w lutym tego roku Ewy Olszewskiej, byłej wiceprezydent Opola i byłej marszałek województwa. Olszewska jako pierwsza przyznała się do stawianych jej zarzutów i złożyła obszerne wyjaśnienia, wskazując prokuraturze nowe wątki. Wtedy ruszyła lawina zatrzymań i aresztowań. Wszystkie osoby wzięte na celownik przez prokuraturę przyznawały się do dawania lub przyjmowania łapówek, a śledztwo rozrastało się o nowe wątki. Część z nich znajdzie się w drugim korupcyjnym akcie oskarżenia (będzie dotyczył rządów Piotra Synowca).
- Gdy dochodziło do przesłuchania, prokurator dysponował już tak ogromnym materiałem dowodowym i wiedzą, że podejrzany miał właściwie tylko jedno wyjście, czyli przyznanie się do winy. Inaczej nie był w stanie wyjaśnić źródeł pochodzenia swojego majątku, o którym wiedzieliśmy - opowiada Roman Wawrzynek.
Prokuratorów na każdym kroku spotykają niespodzianki. Jedną z ostatnich było - jak ustaliliśmy nieoficjalnie - przesłuchanie ciężko chorego biznesmena Tadeusza Sz., który poinformował prokuraturę o wielu nowych wątkach (znajdą się one w drugim akcie oskarżenia) i dodatkowo pogrążył Pogana i Dolatę. Dlatego kwota łapówki urosła ze 150 do 350 tys. zł. Sprawa Tadeusza Sz. zostanie z pewnością wyłączona do odrębnego postępowania i prawdopodobnie nigdy nie będzie rozstrzygnięta ze względu na chorobę oskarżonego, czyli 100-procentowy brak odporności organizmu. Nie może on uczestniczyć w procesie, nie może nawet opuścić własnego domu. Nawet przesłuchanie było wyjątkowe. Trwało 5 minut.
- Mój klient spisał to, co ma do powiedzenia, prokuraturze i potwierdził to swoim podpisem w obecności prokuratora - powiedział „NTO” mec. Janusz Filipowicz, obrońca Tadeusza Sz. - Uważam, że jego zeznania nikogo nie pogrążyły, gdyż Pogan przyznał się do zarzucanych mu czynów, a dodatkowym dowodem przeciwko oskarżonym są podsłuchy rozmów telefonicznych, którymi dysponuje prokuratura.
Ciekawym wątkiem, który pojawia się przy okazji śledztwa i - jak przyznaje prokurator Eugeniusz Tokarczyk - częściowo znajdzie się w akcie oskarżenia - są cegiełki wyborcze SLD, które biznesmeni kupowali, by w ten sposób zyskać przychylność rządzących i korzystne dla siebie decyzje. Prezes firmy z Brzezia miał powiedzieć prokuraturze o zakupionych cegiełkach za 25 tys. zł, wcześniej wiadomo było o 10 tys. zł. Wątek cegiełek pojawił się także w innym śledztwie, prowadzonym przez wydział przestępczości zorganizowanej, a dotyczącym fabryki dywanów w Kietrzu. Do kupna cegiełek miał zmuszać biznesmenów Jerzy Szteliga, ówczesny szef SLD w województwie. Najciekawszymi wątkami opolskiego śledztwa korupcyjnego, które wykroczyło daleko poza Opole i - jak nieoficjalnie wiadomo - dotyka najwyższych kręgów władzy - zajmuje się obecnie wydział przestępczości zorganizowanej. Jego praca jest owiana głęboką tajemnicą.
Ewa Kosowska-Korniak