17 lat za oblanie farbą oblicza Mao
Władze Chin zwróciły wolność 38-letniemu dziś dziennikarzowi Yu Dongyue, który spędził w zamknięciu prawie 17 lat - poinformowała rodzina uwolnionego.
Skazano go za oblanie czerwoną farbą ogromnego portretu Mao Zedonga, wiszącego nad główną bramą wiodącą do Zakazanego Miasta. Do czynu, zakwalifikowanego później jako "akt terroru", doszło podczas masowych, antyrządowych demonstracji w Pekinie, 23 maja 1989 roku. 4 czerwca chińskie wojsko brutalnie stłumiło wystąpienia zwolenników demokratyzacji.
Yu wypuszczono z więzienia w środę. O parę miesięcy skrócono mu odbywanie kary, co może mieć związek z planowaną na kwiecień wizytą prezydenta Hu Jintao w Stanach Zjednoczonych.
Yu Dongye pracował jako krytyk sztuki w gazecie "Wiadomości Liuyang", wychodzącej w prowincji Hunan. Po pobycie w więzieniu stracił pełnię władz umysłowych; nie poznaje też rodziny. Zdaniem świadków, głębokie zmiany psychiczne spowodowało częste bicie.
W 1989 roku trafił on do zakładu karnego wraz dwoma kolegami, oskarżonymi o współudział w tym samym "przestępstwie".
W 2004 roku, jeden z nich Lu Decheng, będąc na więziennej przepustce, uciekł z Chin do Tajlandii. Drugi, Yu Zhijian, skazany pierwotnie na dożywocie, został później ułaskawiony; niedawno jednak został zatrzymany pod pretekstem prowadzenia działalności antypaństwowej.
Do tej pory w Chinach nadal więzionych jest ok.70 osób, mających związek z burzliwymi wydarzeniami sprzed niemal 17 lat na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju, w centrum chińskiej stolicy.
Gigantyczna podobizna Mao Zedonga, założyciela Chin Ludowych i sprawcy krwawej tzw. rewolucji kulturalnej (1966-1976), do dziś eksponowana jest w tym samym miejscu. Dla milionów Chińczyków wieloletni przywódca państwa (1949-1976) nadal pozostaje autorytetem i przewodnikiem duchowym.
Henryk Suchar