16‑latek: bez viagry nic bym nie zdziałał
Coraz częściej nastolatki biorą viagrę jakby była cukierkiem. Lek, który został wynaleziony w laboratoriach, aby rozwiązywać problemy z krążeniem, coraz częściej krąży, ale w pubach, dyskotekach i szkołach - pisze "La Stampa".
- Miałem 15 lat, to był mój pierwszy raz z dziewczyną i niebieskimi pigułkami. Nie chciałem się zbłaźnić. Potem brałem, bo przecież nigdy nic nie wiadomo... - mówi 16-letni Carlo, obecnie przebywający na odwyku od viagry w klinice leczącej uzależnienia pod Mediolanem. - Zażywanie viagry to normalka, moi znajomi ze szkoły też biorą. Tylko rodzice przesadzają - dodaje nastolatek.
Uczniowie biorą pigułki z ciekawości, czasem by dodać sobie odwagi. Zamiast rozwijać prawdziwe uczucia, chcą łatwo uniknąć wpadek, stresu czy kłopotów. Pigułka przydaje się do wszystkiego: żeby uwierzyć w siebie, później czuć się supermanem w łóżku. I wcale się z tym nie kryją. Nie jest też dla nich problemem zdobycie viagry, ponieważ łatwo ją kupić tanio przez internet.
Młodzież nie zdaje sobie jednak sprawy, że zażywa nie coś neutralnego, ale lek, który może mieć swoje skutki uboczne. Poza tym, wiele ze sprzedawanych w internecie lekarstw to podróbki, których działania nikt nie sprawdza i nie kontroluje.
Do młodzieży argumenty takie nie trafiają. - Zawsze kupowałem tylko oryginalną viagrę - mówi Carlo. - Nawet teraz jestem przekonany, że bez niej nie byłbym w stanie nic zrobić... - dodaje.