15 tys. rebeliantów zabito lub schwytano w Iraku
Amerykańskie i irackie siły walczące z
rebeliantami zabiły lub pojmały 15 tys. ludzi w ciągu ubiegłego
roku - poinformował dowódca wojsk Stanów Zjednoczonych w
Iraku generał George Casey.
W ubiegłym miesiącu zatrzymano ok. 60 przywódców różnych ugrupowań - islamskich i zwolenników byłej reżimowej partii Baas, walczących o wygnanie Amerykanów z rozdartego wojną Iraku - powiedział generał Casey.
Casey, który stoi na czele 150 tys. amerykańskich żołnierzy w Iraku, poinformował, że zasięg powstania jest ograniczony do czterech z 18 irackich prowincji. Przyznał jednak, że liczba zamachów z użyciem samochodów pułapek i zamachów samobójczych wzrosła, a irackie siły bezpieczeństwa nie są w stanie - jego zdaniem - poradzić sobie same z przemocą.
Jeśli spojrzeć wstecz na zeszły rok, zabiliśmy lub pojmaliśmy ok. 15 tys. ludzi - powiedział gen. Casey dziennikarzom. Tylko w tym miesiącu złapaliśmy ok. 60 kluczowych członków siatki al-Zarkawiego i ważnych postaci byłego reżimu.
Zdaniem generała przemoc jest ograniczona przede wszystkim do czterech prowincji i nie objęła 80% populacji. W jego ocenie przemoc zmalała od listopada ub.r., kiedy osiągnęła największe nasilenie, przynosząc Amerykanom najwyższe straty w ludziach od początku kampanii w Iraku.
Gen. Casey spodziewa się dalszych ataków w niedzielę, kiedy Irakijczycy pójdą głosować w historycznych wyborach powszechnych. Zarkawi i jego zwolennicy zapowiadają, że będą utrudniać przeprowadzenie wyborów. Do głosowania uprawnionych jest do 14 milionów Irakijczyków. Zapewnienie im bezpieczeństwa i spokoju podczas wyborów jest trudnym zadaniem dla sił lokalnych.
Jak się oczekuje, do lokali wyborczych nie pójdzie wielu sunnitów, podczas gdy szyici obawiają się, że mogą stać się celem zamachowców.
Casey przewiduje, że do przemocy może dojść głównie w rejonach zamieszkanych przez sunnitów, do których należy Bagdad; w rejonach szyickich nie spodziewa się on większej przemocy.
Irackie siły, złożone ze 130 tys. żołnierzy i policjantów, zdaniem Caseya nie są gotowe do zastąpienia Amerykanów. Czy są oni (Irakijczycy) zdolni przejąć dziś prowadzenie antyrebelianckiej kampanii? Odpowiedź brzmi: Nie! - oświadczył Casey.
Casey określił rebeliantów jako zbieraninę islamistów, zwolenników Saddama Husajna, zwykłych kryminalistów i cudzoziemskich bojowników - chociaż liczba cudzoziemców nie przekracza wśród nich tysiąca.
Na pytanie o pogłoski, według których schwytano Zarkawiego, a których tymczasowy rząd iracki nie potwierdza ani nie dementuje, Casey odpowiedział: U mnie go nie ma.