15 lat więzienia za brutalny gwałt
Na 15 lat więzienia skazał w piątek Sąd
Okręgowy we Wrocławiu Tomasza K. oskarżonego o brutalne zgwałcenie
15-latki. Dziewczyna z powodu odniesionych ran oraz wychłodzenia
organizmu na 18-stopniowym mrozie zmarła.
Sąd uznał, że 28-letni mężczyzna jest winny nie tylko gwałtu, ale i zabójstwa. Wyrok nie jest prawomocny. Organom ścigania nie udało się ustalić pozostałych sprawców (było ich jeszcze przynajmniej dwóch).
Prokurator domagał się dla oskarżonego 12 lat więzienia za gwałt, pełnomocnik rodziców prosił o dożywocie, zaś sami rodzice o karę śmierci (której nie ma w kodeksie.) Obrońca Tomasza K. i sam oskarżony wnosili o uniewinnienie.
15-letnia Małgorzata K. została brutalnie zgwałcona w noc sylwestrową na przełomie 1996/97 r. Dziewczyna bawiła się z koleżankami na dyskotece w Miłoszycach pod Wrocławiem. W trakcie zabawy wyszła z dyskoteki. Wtedy podszedł do niej Tomasz K. 15- latka została znaleziona kilkanaście godzin później na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki, w której bawiło się ok. 500 osób. Dziewczyna nie żyła. Zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran.
"Sprawcy działali w celu zaspokojenie popędu płciowego. Małgorzatę K., nietrzeźwą, pobitą, krwawiącą i rozebraną, pozostawiono na 18-stopniowym mrozie, nieprzytomną na terenie posesji państwa R., gdzie zmarła. Czyn sprawców ewidentnie wyczerpuje znamiona zabójstwa, gdyż sprawcy doskonale zdawali sobie sprawę, że Małgorzata K., w takim stanie, w jakim była, musi umrzeć" - uzasadnił wyrok przewodniczący składu sędziowskiego Mariusz Wiązek.
Zdaniem Wiązka kwestią zasadniczą było ustalenie, czy wśród sprawców tego czynu był Tomasz K., który konsekwentnie podczas procesu odmawiał składania wyjaśnień i nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Wśród dowodów wskazujących na Tomasza K. znalazł się kod DNA, pobrany z włosów na czapce znalezionej na miejscu zbrodni, badanie osmologiczne, czyli zapach zabezpieczony na miejscu oraz opinia traseologiczna, czyli badanie uzębienia oskarżonego.
"Wnioski są jednoznaczne i przede wszystkim wynikają z opinii traseologicznej. Sąd doszedł do przekonania, że ślady ugryzień na ciele Małgorzaty K. pochodzą od oskarżonego Tomasza K. I to jest zasadniczy dowód w niniejszej sprawie. (...) Tak więc był wśród sprawców zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem" - mówił Wiązek.
Sędzia wyjaśnił, że sąd skazał Tomasza K. tylko na 15 lat więzienia, gdyż oskarżony nie zamierzał zabić Małgorzaty K., "a jedynie godził się na jej śmierć". Poza tym Tomasz K. nigdy nie był karany. Obecnie w sądzie toczy się innym proces, w którym Tomasz K. jest również oskarżony o gwałt. Prawdopodobnie - gdyż proces jest utajniony - ofiara gwałtu rozpoznała gwałciciela.
Obrońca Tomasza K., Michał Kelm, nie wykluczał, że sprawę Tomasza K. skieruje się "przed trybunały zjednoczonej Europy".
Najprawdopodobniej już wkrótce na ławę oskarżonych trafią najbliżsi Tomasza K., którzy początkowo "zapewniali alibi krytycznej nocy" oskarżonemu. O ich ukaranie za składanie fałszywych zeznań wniósł prokurator Tomasz Fedyk.
Sprawa gwałtu w podwrocławskich Miłoszycach jest jedną z najtrudniejszych, jakie toczyły się przed wrocławskim sądem. Umarzano ją cztery razy. Przesłuchano ok. 600 świadków. Śledztwo prowadziło pięciu prokuratorów. Jeden z prokuratorów w rozmowie z PAP przyznał, że sprawa jest tak trudna dlatego, że w miejscowości, gdzie doszło do gwałtu, panuje "straszna zmowa milczenia". "Nikt niczego nie widział. Nikt niczego nie słyszał, choć była to noc sylwestrowa. A na dyskotece bawiło się ok. 500 osób" - powiedział.(iza)
Zobacz także:
Wieczór Wrocławia - Skażą tylko za gwałt